Z Maryją czystość jest możliwa
2015-07-21 09:21:58(ost. akt: 2015-07-21 09:26:31)
O Maryi, która pomaga rozpocząć życie w czystości i o wartości szkaplerza karmelitańskiego opowiada Marzena z Olsztyna (37 lat). 16 lipca obchodziliśmy święto Matki Bożej z Góry Karmel.
- Wspomnienie Matki Bożej z Góry Karmel przypomina nam o szkaplerzu karmelitańskim, który noszą nie tylko osoby konsekrowane, ale też świeccy. Maryja obiecała wszystkim noszącym go Swoją opiekę. Ty także nosisz szkaplerz.
Nie pamiętam dokładnie, kiedy przyjęłam szkaplerz karmelitański, ale to było jeszcze przed moim nawróceniem, tak ok. 2004 roku.
- Dlaczego zdecydowałaś się nosić szkaplerz?
Mieszkałam wówczas w Warszawie i żyłam w pogoni za miłością i pieniędzmi. Zmieniałam facetów jak rękawiczki. Zarabiałam i wydawałam wtedy dużo pieniędzy. W tamtym czasie sprawa życia w „czystości według stanu” była dla mnie czymś nieznanym, myślę, że jako kobieta nie szanowałam się i nie potrafiłam uzyskać tego szacunku od mężczyzn. W zasadzie myślałam, że tak musi być, że jak się ma chłopaka, to się z nim po prostu sypia. Zresztą wszyscy moi znajomi tak żyli. Życie ludzi, którymi się otaczałam, kręciło się wokół imprez, narkotyków, alkoholu, seksu i pieniędzy. W głębi duszy jednak zawsze czułam, że nie chcę takiego życia. Czułam tęsknotę za Bogiem i często po nocach płakałam i wołałam do Niego o pomoc.
- Bóg usłyszał wołanie o pomoc?
Pan Bóg działa w naszym życiu na wiele sposobów. W moim zadziałał przez człowieka.
Spotkałam na swojej drodze dziewczynę, która zaprosiła mnie na pielgrzymkę do Obór - to miejsce, w którym jest Sanktuarium Matki Boskiej Bolesnej. Wybrałam się tam autokarem wypełnionym „starymi babkami” i zaczęłam się zastanawiać, co ja tam robię. Paląc po kątach papierosy, czułam się wyobcowana, czułam, że tam nie pasuję, że one mnie oceniają. Myślałam: jeszcze jakieś różańce każą mi odmawiać, nudy jak nic.
- Wytrzymałaś do końca?
Kiedy weszłam do tego sanktuarium ogarnęło mnie wielkie pragnienie, żeby się wyspowiadać z całego życia. Broniłam się, jak mogłam, ale ludzie mnie zachęcająco popchnęli w stronę kolejki do konfesjonału. Nigdy nie zapomnę tego uczucia zrzucenia z siebie ciężaru grzechów, który nosiłam przez wiele lat. Kiedy odeszłam od konfesjonału, nie mogłam przestać płakać: z radości, z przejęcia, z faktu, że jestem nową osobą! Kapłan przechodził akurat z Panem Jezusem przez środek kościoła. Poczułam, jak wielka siła, dosłownie jakby wicher, zwala mnie z nóg i upadam bezwładnie na ziemię. Leżałam tam jakiś czas otulona najpiękniejszym dotykiem miłości i pokoju, jaki można sobie wyobrazić! Myślałam sobie wtedy, że jestem na haju, tylko przecież tym razem nic nie brałam!
Kiedy się otrząsnęłam, ktoś wcisnął mi do ręki kawałek sznurka i dwie szmatki na końcu. Przyjrzałam się, że to są wizerunki Jezusa i Maryi. Ktoś zapytał, czy chcę oddać swoje życie Maryi. Wtedy byłam taka szczęśliwa, że chciałam wszystko oddać i Maryi i Jezusowi! Zgodziłam się. Karmelita nałożył na mnie szkaplerz. Wtedy tego chciałam, to był czar tej chwili.
Po powrocie do domu zaczęłam czytać, że człowiek, który nosi szkaplerz, zobowiązuje się do życia w „ czystości według stanu”. O kurcze, myślałam sobie, jak ja to zrobię, przecież mój chłopak nigdy się na to nie zgodzi, ale ta myśl nie dawała mi spokoju. Myślałam o tym dniem i noc. W głębi duszy po tamtej spowiedzi czułam się umocniona.
- Zrezygnowałaś ze współżycia przedmałżeńskiego z powodu noszonego szkaplerza?
Któregoś weekendu zdarzyło się tak, że ze znajomymi pojechałam do domku nad jeziorem. Była tam impreza bardzo mocno zakrapiana alkoholem i narkotykami. Pamiętam tylko, że ja wtedy bardzo przesadziłam z alkoholem. Właściwie byłam tak pijana, że ani ręką ani nogą nie mogłam ruszyć. Poszliśmy z moim chłopakiem spać do pokoju, razem rzecz jasna. Pamiętam, że nie miałam siły się ruszać, pamiętam, że myślałam wtedy, że ja nie mogę nic z nim zrobić, bo mam szkaplerz na szyi! Nie miałam siły powiedzieć słowa! On zaczął się do mnie dobierać. Pamiętam , że prosiłam Maryję o pomoc i w pewnym momencie jakby jakaś siła odepchnęła tego człowiek ode mnie! Następnego dnia on już się do mnie nie odzywał, był strasznie obrażony. Ktoś inny odwiózł mnie do domu. To był moment, w którym zerwałam z tamtym towarzystwem.
- Moment zmiany.
W 2005 roku wybrałam Jezusa jako Pana mojego życia ,dołączyłam do wspólnoty modlitewnej.
Od 10 lat Maryja strzeże mojej czystości. Kiedyś koleżanka powiedziała mi, że dziewczyna, która podjęła decyzję o życiu w czystości do ślubu ze swoim narzeczonym, nawet jeśli nie jest dziewicą, bo wcześniej miała inne doświadczenia i żyła daleko od Boga, z pełnym uznaniem może wystąpić w białej sukni. Wszak dla Boga na ten czas jest czysta jak łza. Dla Niego przeszłość nie istnieje, jest tylko tu i teraz. On odpuszcza nasze grzechy, jeśli szczerze żałujemy. On czyni nasze życie nowym.
AW
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez