Otworzyć polskie serca w Niemczech
2016-05-28 11:01:22(ost. akt: 2016-05-28 11:53:49)
12-15 maja odbyły się rekolekcje prowadzone przez grupę ewangelizacyjną z Warmii dla Polonii w niemieckim Mönchengladbach. To jedne z pierwszych rekolekcji na emigrantów. Jak pokazuje doświadczenie: nie będą ostatnie.
Grupa jedenastu ewangelizatorów z Warmii składała się głównie z członków olsztyńskiej wspólnoty „Kanaan”. To było wybuchowe połączenie reprezentantów Olsztyna, Szczytna, a nawet Krakowa.
Pojechaliśmy na zaproszenie Polskiej Misji Katolickiej w Mönchengladbach. Korzystaliśmy z gościnności Polaków i gościnności niemieckiego kościoła Świętego Krzyża. Poprowadziliśmy czterodniowe rekolekcje ewangelizacyjne „Effatha – otwórz serce” oparte na Kerygmacie, czyli podstawowych prawdach Ewangelii. Inicjatorem rekolekcji był Czarek Lech od kilku lat mieszkający w Niemczech właśnie w Mönchengladbach. Wcześniej mieszkając w Olsztynie uczęszczał na spotkania wspólnoty Kanaan. Gościnnie uczestniczył także w rekolekcjach ewangelizacyjnych, które odbywały się w całej archidiecezji warmińskiej. To on zabiegał o to, by takie rekolekcji odbyły się także dla Polaków w Niemczech. Chociaż dla nas wcześniej pomysł wydawał się absurdalny i nierealny, Czarek powtarzał: Przyjedziecie. Miał rację i o wiele większą wiarę niż my, że wszystko się uda.
Pojechaliśmy na zaproszenie Polskiej Misji Katolickiej w Mönchengladbach. Korzystaliśmy z gościnności Polaków i gościnności niemieckiego kościoła Świętego Krzyża. Poprowadziliśmy czterodniowe rekolekcje ewangelizacyjne „Effatha – otwórz serce” oparte na Kerygmacie, czyli podstawowych prawdach Ewangelii. Inicjatorem rekolekcji był Czarek Lech od kilku lat mieszkający w Niemczech właśnie w Mönchengladbach. Wcześniej mieszkając w Olsztynie uczęszczał na spotkania wspólnoty Kanaan. Gościnnie uczestniczył także w rekolekcjach ewangelizacyjnych, które odbywały się w całej archidiecezji warmińskiej. To on zabiegał o to, by takie rekolekcji odbyły się także dla Polaków w Niemczech. Chociaż dla nas wcześniej pomysł wydawał się absurdalny i nierealny, Czarek powtarzał: Przyjedziecie. Miał rację i o wiele większą wiarę niż my, że wszystko się uda.
Cztery dni i cztery tematy: Boża Miłość, grzech i odkupienie w Jezusie ukrzyżowanym, umarłym i zmartwychwstałym, przyjęcie Boga przez oddanie życia Jezusowi jako Panu i Zbawicielowi, modlitwa o dary Ducha Świętego i zaproszenie do wspólnoty. Często szukamy wyrafinowanych metod i treści rekolekcyjnych, które nas poruszą, a okazuje się, że odchodzimy od Boga, bo nie wierzymy w Jego miłość, odgradzamy się od Niego grzechem, wątpimy w Niego, nie dowierzamy, że działa w historii naszego życia, obawiamy się oddać Mu stery naszego życia. A Duch Święty jest nam najczęściej obcy. Aby zmienić życie, wracamy więc do podstawowego przesłania Ewangelii, do Dobrej Nowiny, że Bóg z miłości do człowieka poświęcił własnego Syna, aby człowiek miał życie wieczne.
Czym są takie rekolekcje? Mieszkańcy archidiecezji warmińskiej uczestniczyli w nich przez prawie trzy lata: odbyły się w każdej parafii przed peregrynacją obrazu Matki Bożej Miłosierdzia. Poza tym, że prowadził je ksiądz, korzystał ze wsparcia i zaangażowania osób świeckich w katechezy ewangelizacyjne, dzielenia się świadectwem życia, głoszenie przez obraz, muzykę i śpiew.
Przed wyjazdem do Niemiec słyszałam, że nie warto tracić tam czasu i energii: Polacy nie potrzebują tam Boga, niewielu nawet uczęszcza do Kościoła katolickiego. Mówiono mi nawet, że to ziemia, która sama odrzuciła Boga, więc nie ma sensu im Go zawozić na siłę. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Od pierwszego dnia rekolekcji w kościele było coraz więcej osób. Kościelne ławki były zapełnione. Przychodziły nawet całe rodziny. Przybywali do nas nie tylko Polacy mieszkający w Mönchengladbach, ale uczestnikami rekolekcji byli także mieszkańcy pobliskich miast. Miejsce, gdzie miano Boga nie chcieć, było spragnione Jego obecności, działania, doświadczenia Jego miłości. Nasze słowa, pieśni i wszystko, co wnosiliśmy sobą, było przyjmowane z taką uwagą, jakiej nie doświadczyłam w Polsce. Każdego dnia podchodziły do nas osoby, by porozmawiać. Każda historia była inna. Czym może być emigracja ekonomiczna? To rozłąka z rodziną, często potem rozstania, praca od rana do wieczora, tęsknota za krajem. Okazało się, że polepszenie sytuacji materialnej to nie wszystko: nie wypełniło pustki w sercu. „Wy nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile nam dajecie” – usłyszałam od jednej z kobiet, uczestniczek rekolekcji. Pojechaliśmy dawać miłość Boga i dzielić się doświadczeniem Jego działania w naszym życiu, ale tak naprawdę to my otrzymaliśmy najwięcej. Pan Bóg działał: leczył rany, otwierał serca, pocieszał, podnosił, przebaczał, działał cuda. Przede wszystkim w nas samych.
Polacy za granicą czekają na polskich ewangelizatorów. Potrzebują Boga i wiary jak tlenu do życia. A Bóg tęskni za Nimi i nigdy z nich nie rezygnuje. Walczy tak jak o każdego z nas.
Anna Wysocka
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez