Co ma globalizacja do kebaba?
2024-07-30 09:35:00(ost. akt: 2024-07-30 09:44:03)
Najpierw niemiecki filozof napisał: „Człowiek jest tym, co je”. Ponad 150 lat później jeden ze speców od marketingu zamienił to zdanie na „Jesteś tym, co kupujesz”. Dani Rodrik twierdzi, że jesteśmy tym, co produkujemy.
Koronawirus został po raz pierwszy zidentyfikowany w chińskim Wuhan w grudniu 2019 roku. W Europie pierwsze trzy przypadki zarejestrowano 24 stycznia 2020 roku we Francji. Do Polski wirus dotarł na początku marca. Czy mogliśmy uniknąć rozlania się koronawirusa z Chin na cały świat? Nie. Na pewno za to mogliśmy się lepiej przygotować na jego nadejście.
Moglibyśmy, gdyby chińscy komuniści nie próbowali go ukryć. A zrobili to, bo wierzyli, że sami sobie z nim poradzą. Nie poradzili. I tak covid stał to jeden z przykładów na ciemną stronę globalizacji. W średniowieczu, kiedy globalizacji nie było, dżuma wędrowała do nas z Chin 15 lat, ale wtedy statystyczny mieszkaniec jakiejś wioski nad Wisłą w swoim życiu spotykał ledwie kilkaset osób.
Pierwszą zmianą zwiastującą nadejście globalizacji w wymiarze cywilizacyjnym była globalizacja informacji. W Paryżu informacje o klęsce Napoleona pod Waterloo dotarły cztery dni po bitwie. A dostarczył je kurier. 100 lat później Amerykanie o wybuchu I wojny światowej dowiedzieli się następnego dnia. Bo wtedy był już telegraf transatlantycki. Jak jest dzisiaj, wiemy wszyscy, bo informacja jest globalna.
To jednak spędza sen z powiek dyktaturom, takim jak Rosja czy Chiny. Społeczeństwa demokratyczne bardziej zajmują inne, przede wszystkim ekonomiczne i geopolityczne blaski i cienie globalizacji. I o tym traktuje książka Dani Rorika „Paradoks globalizacji”.
Po pierwsze Chiny
Dla kogo zatem jest korzystna ta pierwsza globalizacja? Teraz na pewno dla Chin, a generalnie to zależy od „punktu siedzenia”. W przypadku Państwa Środka globalizacja umożliwiła pogrobowcom Mao stanie się numerem jeden światowej gospodarki, choć na szczęście na razie tylko tym. — Stany Zjednoczone są jedynym militarnym supermocarstwem świata: wydają na siły zbrojne więcej niż dziesięć kolejnych krajów łącznie. Chiny natomiast stały się jedynym na świecie supermocarstwem w przetwórstwie przemysłowym (manufacturing). Produkcja Chin przewyższa produkcję dziewięciu następnych krajów na liście razem wziętych — podkreśla Richard Baldwin w tekście „Chiny – jedyne supermocarstwo przemysłowe: zarys drogi na szczyt” zamieszczonym na obserwatorfinansowy.pl.
Jednak dzisiaj myślenie o Chinach jako wytwórcy „chińszczyzny” to największy błąd, jaki możemy popełnić. Bo problem są dzisiaj chińskie produkty oparte o nowoczesne technologie. To choćby elektryczne samochody czy produkcja zielonej energii. Na dniach niemiecka firma Luxcara specjalizująca się w budowie farm wiatrowych poinformowała, że swoją najnowszą farmę wiatrową zbuduje z największych turbin wiatrowych na świecie.
Jak podaje chip.pl, przy pełnej mocy farma mogłaby zaspokajać zapotrzebowanie na energię elektryczną 400 tys. gospodarstw domowych w Niemczech. To prawie jak nasze województwo. Energia będzie niemiecka, ale turbiny chińskie. A to będzie oznaczało udostępnienie Chinom dostępu do krytycznej infrastruktury energetycznej. Jakby TikTok nie wystarczył.
Bilans musi wyjść na zero
Dani Rodrik zauważa, że na globalizacji w naszym kręgu cywilizacyjnym cierpią głównie niewykwalifikowani robotnicy, ale generalnie jedni zyskują, a inni tracą. Wszyscy się cieszą, kiedy dzięki importowi czegoś jest taniej, ale punkt widzenia się zmienia, kiedy to dotyka naszej branży, bo mniej sprzedajemy, więc mniej zarabiamy albo w ogóle tracimy robotę. Więc trudno w sumie powiedzieć, „czy kraj jako całość ma się lepiej, gdy niektórzy zyskują, inni zaś tracą”, jak konkluduje Rodrik.
To trochę tak jak z importem zboża z Ukrainy. Rolnicy „zbożowi” na tym tracili, ale kiedy sytuacja zaostrzała się coraz bardziej, zaprotestowali z kolei „mleczarze”, bo akurat Polska więcej do Ukrainy produktów mlecznych eksportuje, niż importuje. Sumując – globalnie polskie rolnictwo na tym traciło. Ale kiedy pojawił się pomysł „gospodarczego” zamknięcia granicy, ktoś przytomnie zauważył, że kiedy w ramach retorsji Ukraina zrobi to samo, to Polska może stracić na tym jakieś 20 mld zł.
Bo Polska dużo więcej sprzedaje w Ukrainie swoich towarów niż Ukraina u nas. W 2023 roku bilans handlu z Ukrainą był dla Polski, tak jak w poprzednich latach, dodatni. Przy czym w 2023 r. sięgnął rekordowego poziomu 31,4 mld zł.
To oczywiście ma tylko pośredni związek z globalizacją, ale warto pamiętać o tym, że ukraińskie rolnictwo jest w dużej części w rękach firm z USA czy Niemiec, a to już jest element globalizacji. Podobnie zresztą jak to, że cała ta sytuacja jest następstwem globalnej wojny, jaką Rosja przy wsparciu Chin prowadzi z naszą cywilizacją. Kreml toczy konwencjonalną wojnę z Ukrainą i hybrydową z krajami NATO. To konflikt o globalnych konsekwencjach.
Jesteś tym, co produkujesz
Najpierw niemiecki filozof Ludwig Feuerbach w 1850 roku napisał: „Człowiek jest tym, co je”. Ponad 150 lat później jeden ze speców od marketingu zamienił to zdanie na „Jesteś tym, co kupujesz”. Rodrik w stosunku do państw twierdzi, że każde z nich jest tym, co produkuje. — To nieunikniony los państw — podkreśla.
— Globalizacja jest rozszerzeniem kapitalizmu na cały świat. Kapitalizm tak silnie się z nią splótł, że niemożliwe jest dyskutowania o przyszłości kapitalizmu bez omawiania przyszłości globalizacji — podkreśla Rodrik. I dodaje: — Korzyści z globalizacji odniosą ci, którzy inwestują w krajowe zdolności społeczne. Inwestycje te z kolei wymagają pewnego wsparcia dla firm krajowych (…). Jeśli reszta świata nie stworzy dla twoich robotników wysokowydajnych miejsc pracy, nie masz wyboru i musisz stworzyć je sam.
Powiązanie między sobą rynków krajowych i powstanie gigantycznych korporacji raz na zawsze zmieniły nasz świat.
— Powiązania ponadnarodowe podkopały tradycyjny model rządzenia oparty na państwach narodowych — przekonuje Rodrik. Ale nie mniej ważne są zmiany kulturowe z tym związane. Takim przejawem w skali mikro jest teraz w Polsce i w naszym regionie zastępowanie schabowego i mielonego przez kebaba i sushi, co mieszkańcy Olsztyna czy Ełku mogą zaobserwować gołym okiem. I nie ma w tym nic dziwnego, skoro najpopularniejszym autem w Polsce jest Toyota Corolla.
Zanik schabowego to element globalizacji ekonomicznej, ale też globalizacji kulturowej. — Ekonomista i filozof Amartya Senn argumentował, że błędem jest postrzegać samych siebie jako związaną jedną, niezmienną tożsamością – etniczną, religijną czy narodową, z którą się urodziliśmy. Każdy z nas ma wiele tożsamości, zależnych od zawodu, płci, wykształcenia, klasy społecznej, przekonań politycznych, hobby, zainteresowań, wspieranych drużyn sportowych i tak dalej, a wiele z nich „przekracza granice państw, pozwalając nam tworzyć ponadnarodowe powiązania”. Jeżeli oglądacie się w Olsztynie czy Elblągu (a nie powinniście) za ubranymi na czarno i mocno pomalowanymi nastolatkami, to to jest przykład potwierdzający powyższe.
Rosja na wschodzie, Rosja na zachodzie
A jak ma się do globalizacji Unia Europejska? To oczywiście specyficzny, ale jednak jeden z elementów globalizacji. Teraz Unia stanęła jakby w miejscu. Bo jedni chcą ją pchnąć w kierunku dalszej integracji, inni chcą z tej drogi zawrócić. Więc mamy, już w innym wymiarze, „Europę dwóch prędkości”. W skali globalnej Unia ma dwa różne od siebie problemy.
Zachód i Południe zmaga się z nielegalną migracją, dla pozostałej części Unii problemem jest wojna. To, co jest w tym wspólnego, a czego nadal nie przyjmują do wiadomości nadal w Berlinie czy Rzymie, to Rosja. Bo to Rosja różnymi działaniami w Afryce spowodowała zalew Europy przez migrantów.
Ale wracajmy do książki. Zdaniem Rodrika „Unia Europejska, która na drodze do międzynarodowego rządu dotarła dalej niż jakakolwiek inna zbiorowość państw narodowych”.
— Europa zatrzymała się w połowie drogi. Pod względem gospodarczym jest zintegrowana silniej niż jakikolwiek inny świata, jednakże pod względem struktury rządu pozostaje nieukończona — pisze autor „Paradoksów globalizacji”.
Dani Rodrik w swojej książce cytuje Abrahama Lincolna, który powiedział: „Nie znam się dobrze na cłach, wiem jednak tyle, że gdy kupujemy towary wytworzone za granicą, my dostajemy towary, obcokrajowiec zaś pieniądze. Gdy kupujemy towary wytworzone w kraju, dostajemy zarówno towary, jak i pieniądze”.
— Trudno się nie zgodzić, ale jeżeli zgodzą się wszyscy, to każdy będzie kupował tylko swoje? — pyta retorycznie autor „Paradoksów globalizacji”.
Igor Hrywna
Dani Rodrik to turecki ekonomista, wykładowca na Uniwersytecie Harvarda. Książkę wydało Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2024
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez