Słowo, które daje moc

2016-01-03 11:05:28(ost. akt: 2016-02-24 14:14:06)
Słowo Boże wkracza nawet w zgiełk miasta.

Słowo Boże wkracza nawet w zgiełk miasta.

Dzisiejsza Ewangelia mówi nam o Bogu, który przyszedł do swoich, do bliskich - a oni Go nie przyjęli. O Słowie, które rozjaśnia wszelkie ciemności, które stało się Ciałem - rozważa ks. Tomasz Pocałujko


Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Pojawił się człowiek posłany przez Boga - Jan mu było na imię. Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości, by wszyscy uwierzyli przez niego. Nie był on światłością, lecz posłanym, aby zaświadczyć o światłości. Była światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było Słowo, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego - którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili. A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy. EWANGELIA NA II NIEDZIELĘ BOŻEGO NARODZENIA, ROK C, J 1,1-18:

SŁOWO, KTÓRE DAJE MOC


ks. Tomasz PocałujkoKiedy Maryja z Józefem chodzili w Betlejem od domu do domu, zapewne niektórzy uchylali drzwi. Może nawet podawali przez próg kawałek chleba, kubek wody. Ale tylko przez drzwi, tylko przez uchylone wrota. Nie chcieli tych kłopotliwych przybyszów wpuścić pod dach. Mieli za dużo do stracenia: swój cenny czas, swoje domowe ciepło, swój porządek życia.

Uciekając jak najdalej od świątecznego patosu trzeba powiedzieć: Bóg wchodzi w naszą codzienność i może sprawić, że nasze życie stanie się nowe, inne. Czy jesteśmy widzami, którzy, owszem, pomachają uprzejmie Boskiemu Gościowi, uśmiechną się do Niego, nawet zamienią z Nim parę słów, ale zaraz potem wracają do swojej codziennej bieganiny. A gdy wszystko w życiu zaczyna się walić, ze złością pytają: „No gdzie jest ten Bóg?”

Świąteczny czas Bożego Narodzenia może rzeczywiście stać się doświadczeniem niekłamanej, nielukrowanej, nieprzejedzonej radości, jeżeli przychodzący Chrystus zostanie przez nas przyjęty, zaproszony, ugoszczony. Czasem się słyszy pełne żalu wyznanie, że święta trwają tak krótko: „Tak naprawdę to świat jest piękny tylko przez te dwa dni. Ludzie podają sobie ręce, piszą do siebie listy i kartki. Chodzą razem na świąteczne spacery, uśmiechają się do siebie. Ale zaraz po świętach wszystko wraca do normy… smutnej normy". No cóż - to, ile będą trwały święta - zależy tylko od nas.
Życie z Bogiem jest wielką radością, dlatego niedzielna Ewangelia przekazuje przesłanie pełne nadziei: „Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi”.

ks. Tomasz Pocałujko


Źródło: Gazeta Olsztyńska