Rowerowa Obwodnica Olsztyna (36): Przepraszam Cię, grobie
2020-08-09 12:10:23(ost. akt: 2024-10-04 22:36:29)
Nikt nie wymyślił lepszego pobudzacza i napędzacza myśli jak rower. Przynajmniej dla mojego mózgu. Tym razem wybrałem się w okolice Olsztynka. Cel? Pooddychać na starym mazurskim cmentarzu w Elgnówku. I popatrzeć z góry na pędzących po S 51 kierowców.
Być mieszkańcem Olsztynka nie jest lekko, bo mieszkaniec Olsztynka to olsztynczanin, a mieszkanka to olsztynczanka. Wymówić się tego łatwo nie da... Miasto założyli Krzyżacy w XIV wieku. Najważniejsza datą w jego historii to rok 1914, kiedy to nieopodal Olsztynka (Tannenberg) Niemcy rozgromili armię rosyjską. W okresie międzywojennym zbudowano tam mauzoleum, gdzie z czasem pochowano Paula von Hindenburga, zwycięzcę spod Tannenbergu właśnie i jego żonę. Budowla w założeniu nawiązywała do kręgu kamiennych bloków ze Stonehenge. I była jak wszystkie hitlerowskie budowle przeraźliwie smętno-smutna, podobnie jak choćby mauzoleum Lenina czy warszawski pałac kultury.
W 1945 roku wysadzili je uciekający z Prus Niemcy, którzy wcześniej wywieźli ciała Hindenburgów. Płyty z mauzoleum komuniści wykorzystali potem do budowy Pomnika Wdzięczności Armii Radzieckiej w Olsztynie i schodów przy siedzibie KC PZPR w Warszawie. Stołeczny budynek zdekomunizowano jeszcze za premiera Tadeusza Mazowieckiego. Symbolicznie, w latach 1991–2000, siedzibę miała w nim Giełda Papierów Wartościowych.
To jednak jest po prostu budynek, który nie niesie już ze sobą sowieckiego zapachu. Inaczej jest z Pomnikiem Wdzięczności. Moim zdaniem, przez szacunek dla cywilów pomordowanych w 1945 roku przez żołnierzy Armii Radzieckiej, ten pomnik nie powinien stać w centrum stolicy regionu nazywającego się „warmińsko-mazurskim”. Dotychczasowe próby przeniesienia go na olsztyński sowiecki cmentarz wojskowy spełzły na niczym, bo jest to zabytek. Nie ma zresztą w Olsztynie klimatu na usunięcie tego monumentu z centrum miasta. Zatem niech sobie stoi, skoro taka jest wola większości mieszkańców. Szkoda tylko tak ładnego placu, który można by zabudować jakimś funkcjonalnym budynkiem. A przy okazji zasłonić pomnik.
Olsztynkowi też się jednak coś w spadku po mauzoleum dostało. Tanneberskie pochodzenie ma bowiem granitowy lew (2,10 metra wysokości) stojący przed olsztyneckim ratuszem. W 1924 roku lwa postawiono przy głównej alei wiodącej do mauzoleum. Był symbolem XII Mazurskiej Dywizji Piechoty, która walczyła pod Tannenbergiem. Lew po wojnie trafił do Centrum Szkolenia Wojsk Ochrony Pogranicza w Kętrzynie. W Olsztynku pojawił się i stanął przed ratuszem w 1993 roku.
Największa atrakcja turystyczna Olsztynka ma także związek z Wielką Wojną i tannenberską wiktorią marszałka Hindenburga. Mauzoleum w latach 30. XIX wieku stało się niemieckim „świeckim miejscem pielgrzymkowym”. Zbudowano wtedy w Olsztynku nowy, wyjątkowo brzydki dworzec. To dlatego też do Olsztynka przeniesiono z Królewca w 1937 roku tamtejszy skansen. Nie rozpoczął jednak przez wybuch wojny działalności. Na jego bazie kilkanaście lat po wojnie powstał w Olsztynku park etnograficzny, a w 1969 roku Muzeum Budownictwa Ludowego, które na prawie 100 hektarach pokazuje 79 różnych obiektów. Polecam wszystkim, bo to fajne miejsce do oglądania i do spacerowania.
W 1945 Olsztynek został spalony przez wojska sowieckie, którzy zniszczyli 30 proc. zabudowy mieszkaniowej. Na olsztyneckim runku ostał się tylko ratusz (budynek powstał w czasie Wielkiej Wojny w miejsce zniszczonego w 1914 roku w czasie walk niemiecko-rosyjskich). Reszta zabudowy to niewielkie budyneczki z czasów PRL. Przy dzisiejszym budownictwie wyglądają całkiem urokliwie. Choć oczywiście nie tak, jak stare olsztyneckie kamienice.
Jeszcze inny związek z Tannenbergiem ma obóz jeniecki Stalag IB (stalagi przeznaczone były dla podoficerów i szeregowych żołnierzy), który mieścił się na przedmieściach Olsztynka. Tuż przed wybuchem wojny zbudowano tam barakowe miasteczko dla uczestników uroczystości związanych z 25-leciem bitwy pod niedalekim Tannenbergiem. Uroczystości odwołano. A jesienią 1939 roku do utworzonego w tym miejscu Stalagu I B trafili polscy jeńcy. Drugi taki obóz w Prusach Wschodnich Stalag I A utworzony został Stabławkach koło Górowa Iławeckiego.
Według szacunków historyków w Stalagu IB Hohenstein zamęczono około 50 tysięcy jeńców radzieckich. Kiedy stalag powstawał obozy jenieckie były podporządkowane dowódcom okręgów obronnych. W Prusach do 26 października 1939 był nim gen. mjr Oskar von Beneckendorff und von Hindenburg czyli syn feldmarszałka Paula Hindenburga. Od 1 lutego powołano w ramach okręgu stanowisko dowódcy jeńców wojennych, którzy nadzorowali obozy jenieckie. W Prusach Wschodnich został nim właśnie Oskar von Hindenburg.
To tyle o Olsztynku. Z miasteczka pojechałem asfaltową drogą w kierunku Elgnówka. To stara, boczna droga z Olsztynka do Ostródy obsadzona tradycyjną dla naszego regionu aleją drzew. „Skrzyżowanie” tej drogi z S 51 robi naprawdę wrażenie. Kiedy stanąłem na wiadukcie pod którym pędziły auta w kierunku Olsztyna i spojrzałem za siebie, to bardzo, ale to bardzo zrobiło mi się żal tych wszystkich drzew. Drogi jednak trzeba budować. A ludzie od drzew są ważniejsi. Choć kiedy jadę taką przedwojenną aleją, to jestem wtedy za drzewami. Swoją drogą, wyczytałem gdzieś i kiedyś, że Niemcy sadzili przy drogach drzewa, aby utrudnić w razie wojny działania wrogiego lotnictwa.
I tak to powoli zanurzyłem się w klimaty starych Mazur, aż dotarłem do Elgnówka, wsi mocno związanej z Erwinem Krukiem (1941-2017) wybitnym pisarzem i poetą, który urodził się 4 maja 1941 roku w Dobrzyniu koło Nidzicy. Jego rodzice Herman i Meta byli rolnikami. Oboje rodziców stracił, zanim jeszcze zdążył ich poznać. Jego ojca Rosjanie wywieźli na roboty. W 1955 roku okazało się, że zmarł tuż po wywiezieniu w kwietniu 1945 roku. W tym czasie w Dobrzyniu wybuchła epidemia tyfusu, która zabrała mu matkę. Jej grób zachował. Miejsce pochówku ojca nie jest znane. Erwinem wraz z braćmi zaopiekowała się ich się babcia Augusta Stach z Elgnówka i jedna z sióstr jego mamy. W Elgnówku Kruk mieszkał do 1956 roku.
— W pięknych okolicach za Olsztynkiem, gdzie jeszcze dziś rozpoznaję ścieżki, łąki i lasy, mieszkałem tylko jedenaście lat. Potem już nigdy nie miałem żadnego kąta na Mazurach — wspominał po latach.
W Elgnówku pamiętają o Kruku. W centrum wsi umieszczono przypominające go tablice. Na jednej z nich zamieszczono 6 wersów bardzo gorzkiego wiersza Erwina Kruka „Bajka”, który przytaczam poniżej w nieco pełniejszej, choć nadal niepełnej wersji:
Żyli w krainie naiwnej,
A tak pięknej i niecodziennej,
Że gdy pewnego razu
Goście z hałasem
Weszli do ich domów,
Tu widokami byli wprost urzeczeni.
Tak im się okolice spodobały,
Że dla dawnych gospodarzy
Wkrótce nie stało już miejsca.
I ci, jeśli przeżyli powitanie
I wracali z rozproszenia
Do własnych zagród,
Aby nie szpecili urody krajobrazów
Wypychani byli za próg,
Za bramy i miedze coraz dalsze.(...)
A tak pięknej i niecodziennej,
Że gdy pewnego razu
Goście z hałasem
Weszli do ich domów,
Tu widokami byli wprost urzeczeni.
Tak im się okolice spodobały,
Że dla dawnych gospodarzy
Wkrótce nie stało już miejsca.
I ci, jeśli przeżyli powitanie
I wracali z rozproszenia
Do własnych zagród,
Aby nie szpecili urody krajobrazów
Wypychani byli za próg,
Za bramy i miedze coraz dalsze.(...)
Kruk był bowiem polskim pisarzem i poetą, ale jego polskość bywała momentami bardzo gorzka.
Przy drodze z Elgnówka do Wigwałdu zachowały się resztki mazurskiego cmentarza. Choć słowo resztki jest nieco na wyrost. Bo zachowało się na nim kilka anonimowych grobów. Kiedy w gęstwinie szukałem jakiś liter, co chwila potykałem się o niewidoczne, bo pokonane przez zieleń obramowania grobów. A czasami na nie po prostu następowałem. I wtedy mówiłem sobie w myślach: „Przepraszam Cię, grobie”. Głupio może, ale tak mi się to w głowie samo ułożyło.
I aż się prosi, żeby w tym miejscu, podobnie jak na innych znikających cmentarzach, postawić tablicę z innym wierszem Kruka „Jeszcze za wcześnie” z 1983 roku.
Poczekaj,
Jeszcze nie wszyscy, którzy czuwali,
Posnęli podczas pustej nocy.
Tak trudno po wiekach
Zasnąć bez płaczu i żalu.
Bez garstki piasku,
Który opada na nasze głowy
Tak milczenie pieśni i modlitw
Jak samotność kancjonału.
Poczekaj,
Jeszcze nie wszyscy odeszli
Niektórzy jeszcze mieszkają
W jamach i norach historii
Nie zmieścili się całkiem do mogił,
Choć po naszych drogach i cmentarzach
Zacieramy już ślad.
Jeszcze za wcześnie, abyś sądził,
że wykreślono nas z Księgi Rodzaju
I że tylko wśród jałowców i ostów
Nocny wiatr nasze popioły rozwiewa
Nad domem umarłych, u wschodu słońca.
Jeszcze nie wszyscy, którzy czuwali,
Posnęli podczas pustej nocy.
Tak trudno po wiekach
Zasnąć bez płaczu i żalu.
Bez garstki piasku,
Który opada na nasze głowy
Tak milczenie pieśni i modlitw
Jak samotność kancjonału.
Poczekaj,
Jeszcze nie wszyscy odeszli
Niektórzy jeszcze mieszkają
W jamach i norach historii
Nie zmieścili się całkiem do mogił,
Choć po naszych drogach i cmentarzach
Zacieramy już ślad.
Jeszcze za wcześnie, abyś sądził,
że wykreślono nas z Księgi Rodzaju
I że tylko wśród jałowców i ostów
Nocny wiatr nasze popioły rozwiewa
Nad domem umarłych, u wschodu słońca.
większość swojego życia spędził w Olsztynie. 31 marca minęła czwarta rocznica jego śmierci. W Olsztynie nie nazwano jego imieniem nawet jednej kostki bruku. Ciekawe, czy i co olsztyńscy radni wymyślą na 5 rocznicę jego śmierci.
Z Elgnówka pojechałem do Wigwałdu. W 1802 roku zbudowano tam pierwszą w Prusach Wschodnich gorzelnię, gdzie produkowano okowitę z kartofli. Stoi tam kościół z 1873 roku. A na nim typowa dla Mazur niemiecka tablica nagrobna z polskimi nazwiskami organisty i jego żony: Johanna Koslowski i Eleonore z domu Choinowski. Warto jednak pamiętać o tym, że polskie nazwisko świadczyło tylko o pochodzeniu, ale już nie o poczuciu narodowym. Podobnie zresztą było w przypadku używania języka polskiego (gwary mazurskiej lub warmińskiej). Bynajmniej nie zaświadczało to automatycznie o poczuciu polskości. Ba bywało i tak, że po polsku Mazurzy deklarowali swoją niemieckość, szczególnie starsi, którzy nie znali jeszcze dobrze niemieckiego. Było to już dość powszechne w okresie międzywojennym i po 1945 roku. Jak zauważył w tymże roku jeden z polskich urzędników: „U wielu wypaczyli Niemcy ich duchową konstrukcję do tego stopnia, że mówią po polsku, a uważają się za Niemców”.
Przede mną ostatni punkt wycieczki czyli Ostrowin, gdzie niszczeje sobie w ciszy i spokoju XVIII-wieczny prywatny dzisiaj pałac. A wraz z nim przypominające zamek XIX-wieczne zabudowania folwarczne. Kiedy zapytałem we wsi o drogę najpierw usłyszałem to: — Do Balcerowicza, to tu był piękny majątek. A teraz tylko ruina...
Trasa liczy około 35 kilometrów: Olsztynek-Elgnówko-Ostrowin-Elgnówko-Sudwa-Olsztynek.
Na tamtejszym cmentarzu w zbiorowej mogile ze stycznia 1945 roku spoczywa tam 12 Warmiaków. Jak napisałem wtedy, „najprawdopodobniej zamordowanych przez czerwonoarmistów”. Teraz „najprawdopodobniej” można usunąć.
Otóż napisał do mnie p. Peter Herrmann, którego tata pochodzi z pobliskich Giedajt, a który pamięta tamte wydarzenia. To z tej wsi pochodzili pomordowani Warmiacy, którzy zginęli z rąk sowieckich żołnierzy w nocy z 23 na 24 stycznia 1945 roku.
Jak napisał p. Herrmann, ze słów jego ojca wynika, że zaraz za dawną szkołą w Giedajtach jest drugi zbiorowy grób 13 cywilnych uciekinierów z Ełku, także zastrzelonych przez żołnierzy radzieckich. W sumie tata p. Herrmanna doliczył się 32 cywili zastrzelonych w Giedajtach jednej nocy.
Igor Hrywna
Inne moje trasy: kliknij tutaj
Igor Hrywna
facebook.com/hrywna
facebook.com/hrywna
Gazeta za zdjęcie: Kliknij tutaj
Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.
Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
małyjanio #2958455 | 176.221.*.* 11 sie 2020 08:50
"jak wszystkie hitlerowskie budowle" Tannenberg-Denkmal nie był budowlą hitlerowską, ukończono go w 1927.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)
Raf #2958129 | 5.173.*.* 10 sie 2020 11:31
Niemcy wysadzili tylko jedną wieżę Tannenbergu w styczniu 1945. Pozostałe jeszcze stały w pełnej okazałości. To nasi rozebrali wszystko. Pamiętam jak moj dziadek opowiadał z zachwytem o mozaikach z kolorowych kamyczków znajdujących się w wieżach.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Patrycja #2957930 | 5.173.*.* 9 sie 2020 17:11
Mieszkańcy Olsztynka to raczej olsztynetczanie, tak przynajmniej o sobie mówią.
Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz
xxx #2957925 | 109.241.*.* 9 sie 2020 17:01
Dziwię się że niektórzy by wszystko niszczyli co jest z PRL-u ale chyba zapominają że to jest nasza historia, którą powinny poznawać młode pokolenia widząc to na własne oczy.
Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz
Adam #2957887 | 5.173.*.* 9 sie 2020 14:22
Jak czytam o zabudowywaniu placu przy "szubienicach" to mnie szlag trafia. Jak już parking likwidować to jakąś zieleń w to miejsce.
Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)