#135 Nie zobaczył już swojej córeczki
2021-06-05 08:16:30(ost. akt: 2021-09-07 11:39:34)
- Pewnego dnia spotkałem Sarnowskiego. Na jego wymizerowanej twarzy jaśniał radosny uśmiech. Dostałem wiadomość - powiedział - urodziła mi się córka! Pogratulowałem mu serdecznie. Na drugi dzień dowiedziałem się, że nie żyje - wspominał po latach Henryk Jaroszyk.
Franciszek Sarnowski (1911, Skajboty - 1940, Sachsenhausen) jak większość polskich działaczy warmińskich był chłopskim synem. Jego rodzice należeli do Związku Polaków w Niemczech. Po skoczeniu szkoły pomagał im na roli. W 1929 roku zaczął naukę w Państwowym Seminarium Nauczycielskim w wielkopolskim Rogoźnie. Na Warmię wrócił już tylko na krótko. W swoich rodzinnych Skajbotach nauczał między innymi muzyki.
Potem został nauczycielem w polskiej szkole w Podmoklach Wielkich (obecne wojewódzywo lubuskie).
Potem został nauczycielem w polskiej szkole w Podmoklach Wielkich (obecne wojewódzywo lubuskie).
Zaangażował się mocno w działalność polskiego harcerstwa. Był członkiem Zarządu Głównego Związku Harcerstwa Polskiego w Niemczech i jego skarbnikiem (1937–1939).
Gestapo aresztowało go 1 września 1939 roku. Trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego Sachsenhausen, gdzie został zamordowany. Pochowany Cmentarzu w Klebarku Wielkim koło Olsztyna.Nie zdążył już poznać swojej córeczki, która urodziła się 25 października 1939 roku.
Henryk Jaroszyk, polski nauczyciel z Mazur już po wojnie napisał do żony Sarnowskiego, Zofii:
- Pewnego dnia spotkałem Sarnowskiego. Na jego wymizerowanej twarzy jaśniał radosny uśmiech. Dostałem wiadomość - powiedział - urodziła mi się córka! Pogratulowałem mu serdecznie. Na drugi dzień dowiedziałem się, że nie żyje.
Jego imię nosi szkoła w Podmoklach Wielkich. Tam też zamieszczono obszerny biogram patrona, którego opracował Lech Sarnowski, syn Zofii i Franciszka.
Ulica Sarnowskiego to krótka i senna uliczka"przyklejona do Curie Skłodowskiej. Po jednej stronie stoją stają tam secesyjne kamienice. Po skrywający niewielki domek mur. Przez lata mieściła się tam milicyjna izba dziecka. Potem mieszkali tam Romowie. Od lat dom stał pusty. Teraz to się zmieni, a Sarnowskiego dołączy do budowlanego boomu, którego doświadcza teraz Olsztyn. Miasto w marcu 2021 roku sprzedało bowiem dom razem z terenem (2018 metrów) olsztyńskiemu deweloperowi za 1,2 miliona złotych.
W dawnych czasach, kiedy na mapie Olsztyna nie było jeszcze, ani Skłodowskiej-Curie, ani Sarnowskiego, okolice tej ostatniej ulicy nazywano Szubienicznym Wzgórzem, bo kat wykonywał tam wyroki śmierci.
Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez