Dwie cywilizacje: obywatele i poddani
2024-05-05 13:20:00(ost. akt: 2024-05-05 13:30:17)
Kolumb odkrył Amerykę w 1492 roku. To wiemy, ale już niewielu z nas wie, że w tym samym roku pojawiła się pierwsza wzmianka o ukraińskich kozakach. Wielu to może zdziwić, mnie w każdym razie na początku zdziwiło, że za datę przełomową dla historii Ukrainy można przyjąć odkrycie Ameryki przez Kolumba.
„Zrozumieć Ukrainę. Historia mówiona” Jarosława Hrycaka i Izy Chruślińskiej to kapitalna opowieść o historii Ukrainy i roli, jaką w niej odegrały Polska i Rosja. To także gorzka opowieść o zmarnowanej szansie, jaką była w XV, a przede wszystkim XVI wieku możliwość stworzenia Rzeczypospolitej Trojga, czy może i Czworga Narodów. Polska szlachta i magnateria nad interes państwowy przełożyła interes swojej klasy i wszystko skończyło się, jak skończyło, czyli powstaniem Chmielnickiego, które w efekcie doprowadziło do upadku Rzeczypospolitej i zniewolenia Ukrainy przez Rosję.
W tej książce znajdziecie państwo także wyjaśnienie, dlaczego rosyjskojęzyczni mieszkańcy wschodniej Ukrainy nie rzucili się w ramiona rosyjskich żołnierzy i jaka wartość łączy Polaków i Ukraińców, a dzieli ich od Rosjan.
Zacznijmy od tego, że Jarosław Hrycak to znamienity ukraiński historyk, który mówi i pisze to, co myśli, a nie to, co wypada. Dlatego podpada i w Ukrainie, i w Polsce. Popatrzmy choćby na to, jak widzi Chmielnickiego. U niego ani to watażka rodem z Sienkiewicza, ani też wódz, który chciał budować ukraiński państwo. Hrycak bowiem mówi, że hetman sprowokowany nieudolnością polskiego państwa i własną krzywdą chciał, by szlachtą stali się też kozacy.
O to od początku walczył (pomijając wątki osobiste). Dopiero kiedy się to nie udało, szukał opiekuna w szwedzkim królu, tureckim sułtanie i na koniec – na nieszczęście dla nas wszystkich – w rosyjskim carze. Innymi słowy – Chmielnicki na początku buntował się jako obywatel Rzeczypospolitej, dopiero potem „wyszedł” poza nią. Podobnie zresztą jak jego poprzednicy.
Kozaków trzeba przycinać jak paznokcie
W każdym razie kozackie powstania nie były przez lata skierowane przeciwko Rzeczypospolitej, ale były to wojny domowe, w których kozacy walczyli o lepszy status w Rzeczypospolitej, ale szlachta i magnateria nie chciała nawet o tym słyszeć. Na początku XVI wieku kozacy należeli do siły zbrojnej Rzeczypospolitej. Kiedy w 1621 roku pod Chocimiem umarł Jan Karol Chodkiewicz, Turcy od razu zaatakowali. Kontruderzenie zorganizował hetman Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny. Późniejszy król Władysława IV podarował mu za męstwo miecz, który do tej pory jest przechowywany na Wawelu.
W 1632 roku poselstwo kozackie na sejm konwokacyjny domagało się udziału w elekcji monarchy Rzeczypospolitej, oznajmiając stanom, że „są członkami tej samej Rzeczypospolitej i dlatego mają prawo wziąć udział w elekcji, przeto i głos oddają za Najjaśniejszym Władysławem i jego pragną mieć królem Polski”.
Kozaków nie tylko zganiono, że ośmielili się mienić członkami Rzeczypospolitej i stanem rycerskim, lecz także, jak zanotował kanclerz litewski Albrycht Stanisław Radziwiłł, wyjaśniono, że takimi są częściami „jak włosy i paznokcie dla ciała: wprawdzie są potrzebne, ale gdy zbytnio wyrosną, jedne ciążą głowie, drugie przykro ranią, oboje trzeba częściej przycinać. Bez wątpienia pewna liczba Kozaków może być pomocna przeciw niebezpieczeństwu tureckiemu i jako obrona przed Tatarami. Gdyby jednak powiększyć liczbę Kozaków, zachodziłaby obawa, by nie stali się zgubą dla Rzeczypospolitej, gdyż chłopi ruscy przy nadarzonej okazji chcieliby buntować się przeciw swym panom”.
Kozaków nie tylko zganiono, że ośmielili się mienić członkami Rzeczypospolitej i stanem rycerskim, lecz także, jak zanotował kanclerz litewski Albrycht Stanisław Radziwiłł, wyjaśniono, że takimi są częściami „jak włosy i paznokcie dla ciała: wprawdzie są potrzebne, ale gdy zbytnio wyrosną, jedne ciążą głowie, drugie przykro ranią, oboje trzeba częściej przycinać. Bez wątpienia pewna liczba Kozaków może być pomocna przeciw niebezpieczeństwu tureckiemu i jako obrona przed Tatarami. Gdyby jednak powiększyć liczbę Kozaków, zachodziłaby obawa, by nie stali się zgubą dla Rzeczypospolitej, gdyż chłopi ruscy przy nadarzonej okazji chcieliby buntować się przeciw swym panom”.
Polski kontusz zwesternizował Ukrainę
Ale o co chodzi z tym Kolumbem? Otóż Jarosław Hrycak uznaje za przełomową datę dla historii Ukrainy odkrycie Ameryki przez Kolumba. Bo jego zdaniem nastąpiła wtedy „istotna zmiana w naszej cywilizacji, zmiana dominacji Północ-Południe na Wschód-Zachód. Awans Zachodu, jego dominacja nad całym światem zaczęła się dopiero po odkryciu Ameryki”. Do tej pory w przestrzeni pomiędzy Węgrami a Chinami politycznie i militarnie jego zdaniem dominował step, a „Zachód zajmował pozycje obronne”. Wraz z Kolumbem zaczęła się budować potęga Zachodu, w tym i Rzeczypospolitej.
Dzięki temu Ukraina stała się najbardziej zwesternizowaną częścią prawosławnego świata.
Zdaniem Hrycaka Polska obecność dopomagała Ukraińcom definiować się w europejskich kategoriach, dlatego że polska kultura była mocno zakorzeniona w kulturze europejskiej. Polska obecność oznaczała także pewne polityczne tradycje samorządności, tradycje anarchii, a więc tradycje przeciwstawne do tradycji rosyjskiej, w której państwo było wszechobecne.
Choć kulturowo Ukraina jest bardziej podobna do Rosji, to politycznie różni się od niej. Zdaniem Hrycaka jest to w dużym stopniu rezultat polskich wpływów.
Choć kulturowo Ukraina jest bardziej podobna do Rosji, to politycznie różni się od niej. Zdaniem Hrycaka jest to w dużym stopniu rezultat polskich wpływów.
— Choć Polsce nie udało się asymilować Ukraińców kulturowo to, umownie mówiąc, udało się ich „asymilować” politycznie poprzez przekazanie im pewnych tradycji politycznych — twierdzi Hrycak. I dodaje, że „polska obecność była dłuższa i ważniejsza dla Ukrainy niż rosyjska”.
— Z perspektywy historyka kultury zachodni wpływ na niektóre części obszaru Ukrainy rozpoczął się przed rokiem 1340, nasilił po roku 1569 i trwał na szerokim obszarze ziem ukraińskich do roku 1793… Zachód ten przeważnie był ubrany w polski kontusz — pisze z kolei Ihor Sevcenko w książce „Ukraina między Wschodem a Zachodem”.
Ukraina, Polska, Rosja
Rozmowa Izy Chruścińskiej z Jarosławem Hrycakiem dotyczy nie tylko historii – a właściwie w ogóle jej nie dotyczy, bo rozmowa o niej służy tak naprawdę wyjaśnianiu tego, co dzieje się na Ukrainie w ciągu ostatnich lat. Dlaczego rosyjskojęzyczni mieszkańcy Ukraińskiego wschodu czy Charkowa nie witali z kwiatami rosyjskich żołnierzy? Bo choć mówili po rosyjsku, to nie czuli się Rosjanami. Chcieli mówić po rosyjsku, ale w wolnej Ukrainie, a nie być poddanymi rosyjskiego prezydenta.
Po drugie, jak zauważa Hrycak, w Ukrainie mamy od 1990 roku przebiegają dwa równoległe procesy. Pierwszy to tworzenie nowoczesnego narodu i drugi – nie mniej ważny, a może i ważniejszy – to tworzenie się społeczeństwa obywatelskiego. Mieszkańcy ukraińskiego wschodu czy południa zrozumieli też, że „Ukraina dawała im poczucie wolności, a Rosja niewoli. Bowiem tradycja ukraińska to tradycja obywatelska. Tradycja rosyjska jest tradycją kultury poddańczej. — Kluczową wartością łącząca Polaków i Ukraińców jest potrzeba wolności… Za tym idzie wybór demokracji” — wyjaśnia Hrycak.
— Niestety największą tragedią Rosji pozostaje to, że zdecydowana większość jej społeczeństwa na dłuższą metę nie chce wolności. Kiedy pojawia się wolność, społeczeństwo rosyjskie wybiera nowego przywódcę, który prowadzi Rosję ku kolejnej katastrofie, dławi wolność i rozwija autorytaryzm — twierdzi Hrycak i dodaje: — Innymi słowy, za prawdziwym Władymirem Putinem stoi „zbiorowy Putin” narodu rosyjskiego.
Śmierdzące moskiewskie chaty
I już na koniec cytat, którego nie mogę sobie odmówić:
— W ich [ukraińskich] małych kuchniach widzieliśmy… czystość i porządek w każdym kącie, w przeciwieństwie do ciemnych, brudnych, zadymionych, śmierdzących moskiewskich chat. Naczynia i sztućce są… czyszczone, nie brudne i śmierdzące, jak u Moskali… Ogólnie rzecz biorąc, u Ukraińców nie ma nawet śladu brudu ani owadów, robaków i karaluchów, których można znaleźć tysiące w każdym moskiewskim domu… Po wizycie na moskiewszczyźnie to dla nas wyjątkowo miła niespodzianka. Wolę jadać na podłodze ukraińskiego domu niż przy stole moskiewskiego księcia — napisał Edward Daniel Clarke, angielski minerolog i podróżnik, który w 1799 roku podróżował po Rosji i Ukrainie.
— W ich [ukraińskich] małych kuchniach widzieliśmy… czystość i porządek w każdym kącie, w przeciwieństwie do ciemnych, brudnych, zadymionych, śmierdzących moskiewskich chat. Naczynia i sztućce są… czyszczone, nie brudne i śmierdzące, jak u Moskali… Ogólnie rzecz biorąc, u Ukraińców nie ma nawet śladu brudu ani owadów, robaków i karaluchów, których można znaleźć tysiące w każdym moskiewskim domu… Po wizycie na moskiewszczyźnie to dla nas wyjątkowo miła niespodzianka. Wolę jadać na podłodze ukraińskiego domu niż przy stole moskiewskiego księcia — napisał Edward Daniel Clarke, angielski minerolog i podróżnik, który w 1799 roku podróżował po Rosji i Ukrainie.
Igor Hrywna
„Zrozumieć Ukrainę. Historia mówiona”. Z Jarosławem Hrycakiem rozmawia Iza Chruślińska, Krytyka Polityczna 2022.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez