Angielskiego uczył się od dziecka
2023-05-18 19:00:00(ost. akt: 2023-05-18 17:23:22)
Adrian wybrał język angielski, ponieważ uczył się go od dzieciństwa. Długo razem z rodzicami mieszkał w Anglii i chodził do VII klasy. Języka polskiego uczył się od rodziców. Rok temu razem z rodzicami wrócił do Polski i rozpoczął naukę w polskiej szkole. W przyszłości chciałby zostać tłumaczem.
Rozmawiamy z finalistą wojewódzkiego konkursu przedmiotowego z języka angielskiego Adrianem Markunowiczem, który jest uczniem klasy VIII a Szkoły Podstawowej nr 2 im. Michała Kajki w Nidzicy.
Adrian sam zgłosił się do etapu szkolnego, ponieważ bardzo dobrze język angielski. — Przeszedłem go bez problemów. Dzięki temu reprezentowałem swoją szkołę na konkursie wojewódzkim — mówi. Razem z nim zakwalifikował się kolega Julek Piotrkowski.
— Do etapu szkolnego podszedłem z marszu, na całkowitym luzie. Pani zapytała kto chce wziąć udział i ja się zgłosiłem. Nie przygotowywałem się zupełnie. Po prostu podczas pisania testu, który dla mnie był łatwy, nie stresowałem się niczym. Test był przysłany przez kuratorium. Zadania testowe były bardzo różne. Rozwiązałem go bez problemu — mówi Adrian.
— Do etapu szkolnego podszedłem z marszu, na całkowitym luzie. Pani zapytała kto chce wziąć udział i ja się zgłosiłem. Nie przygotowywałem się zupełnie. Po prostu podczas pisania testu, który dla mnie był łatwy, nie stresowałem się niczym. Test był przysłany przez kuratorium. Zadania testowe były bardzo różne. Rozwiązałem go bez problemu — mówi Adrian.
Wśród zadań było przeczytanie czytanie tekstu angielskiego i odpowiedzi na pytania związane z tym tekstem, uzupełnianie luk w zdaniach wyrazami, które trzeba było przetłumaczyć na język angielski. — Ucieszyłem się, gdy dowiedziałem się, że będę startował w konkursie wojewódzkim. Byłem z siebie dumny — mówi Adrian.
Etap wojewódzki to było dla niego wyzwanie, wiec przygotowywał się do niego solidnie. Pomagała mu nauczycielka języka angielskiego Mariola Podowska Maculewicz.
— Rozwiązywałem testy z lat poprzednich, które pani mi dawała. Potem sprawdzała je i poprawiała błędy. Omawiała je ze mną, tłumaczyła dlaczego moja odpowiedź była niepoprawna— wspomina. Przyznaje, że nie robił ich zbyt wiele. Powtarzał także gramatykę i uczył się nowych słówek.
Do Olsztyna pojechał razem z Julkiem i jego rodzicami.
— Zacząłem się trochę stresować w dniu wyjazdu. Pewnie dlatego, że spodziewałem się bardzo wielu osób, które będą pisały test i będzie duża konkurencja. Zacząłem się zastanawiać nad tym, że może czegoś się nie douczyłem, zapomniałem o czymś — wspomina.
— Zacząłem się trochę stresować w dniu wyjazdu. Pewnie dlatego, że spodziewałem się bardzo wielu osób, które będą pisały test i będzie duża konkurencja. Zacząłem się zastanawiać nad tym, że może czegoś się nie douczyłem, zapomniałem o czymś — wspomina.
Dojechali na miejsce. Rzeczywiście piszących było bardzo dużo. — Do sali wpuszczali uczniów według alfabetu, musieliśmy pokazać legitymację szkolną, sprawdzano numery PESEL. Byłem bardzo spokojny. Usiadłem przy stoliku i czekałem na rozdanie testów. Najpierw sprawdziłem czy test jest kompletny, później naniosłem swój PESEL i zacząłem rozwiązywać — mówi Adrian.
Rozwiązywał zadania po kolei. Te, na które nie był pewien odpowiedzi, odpuszczał. Wracał do nich po zakończeniu odpowiedzi.
— Było to tylko jedno zadanie. Okazało się dla mnie trudne. Polegało na uzupełnieniu zdania wyrazem. Mimo że wróciłem do niego ponownie, to nie udało mi się udzielić odpowiedzi — mówi.
— Było to tylko jedno zadanie. Okazało się dla mnie trudne. Polegało na uzupełnieniu zdania wyrazem. Mimo że wróciłem do niego ponownie, to nie udało mi się udzielić odpowiedzi — mówi.
Pytania były bardzo różne: zadania z luką, pytania z odpowiedziami do wyboru, pytania dotyczące tekstów, zadania związane z tłumaczeniem z języka polskiego na angielski.
— Niektórych odpowiedzi nie byłem pewny, ale miałem nadzieję, że są poprawne. Oddałem test i wyszedłem z sali. Byłem zadowolony. W drodze powrotnej rozmawiałem z Julkiem na temat testu i okazało się, że odpowiadaliśmy na pytania podobnie. W domu opowiedziałem rodzicom jak mi poszło, a następnego dnia kolegom, bo pytali. Spokojnie czekałem na wyniki — wspomina.
O tym, że został finalistą poinformowała go pani Mariola Podowska Maculewicz.
— Wysłała mi SMS-a, ale ja odczytałem go dopiero po 5 dniach. Byłem bardzo szczęśliwy, zadowolony z siebie. Wynik potwierdził, że dobrze znam język angielski. To była też satysfakcja — mówi.
Adrian wybrał język angielski, ponieważ uczył się go od dzieciństwa. Długo wraz z rodzicami mieszkał w Anglii i chodził do VII klasy. Języka polskiego uczył się od rodziców.
Rok temu razem z rodzicami wrócił do Polski i rozpoczął naukę w polskiej szkole.
Jak mówi, w polskiej szkole jest o wiele wyższy poziom, więc musiał nadrobić wiele materiału.
Jak mówi, w polskiej szkole jest o wiele wyższy poziom, więc musiał nadrobić wiele materiału.
— W Anglii jest zupełnie inaczej. Chemia i fizyka to jest jeden przedmiot, matematyka nie jest tak rozbudowana jak w Polsce. Geografia i historia dotyczy głównie Anglii, a nie innych krajów — mówi.
Najwięcej zaległości miał z języka polskiego.
— Musiałem przeczytać lektury obowiązkowe, nauczyć się gramatyki. Na szczęście, jestem już na bieżąco. Najbardziej podobała mi się książka pt. ,,Mały Książę". Przygotowuję się do egzaminu ósmoklasisty, który wkrótce będzie. Dużo czasu poświęcam na język polski. Moja nauczycielka pani Katarzyna Borek powtarza z nami cały materiał na lekcjach. Trochę obawiam się tego sprawdzianu — podkreśla.
Chciałby go dobrze zdać, ponieważ zamierza iść do liceum z wykładowym językiem angielskim, a potem studiować anglistykę. Najbardziej po skończeniu studiów chciałby zostać tłumaczem przysięgłym.
— Mam nadzieję, że się to spełni — dodaje.
Halina Rozalska
Halina Rozalska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez