Paweł to puszkowy rekordzista!
2023-08-06 16:00:00(ost. akt: 2023-08-06 10:19:26)
Kwestowanie nie jest takie trudne. Wystarczy poprosić, żeby ktoś wrzucił datek do puszki. Jak nie robi się tego nachalnie, to ludzie chętnie wrzucają pieniądze — mówi Paweł Florysiak, który bardzo lubi pomagać.
Paweł Florysiak mieszka w Robaczewie. Ma 30 lat. Urodził się w Braniewie, skąd jego rodzina przeprowadziła się do Nidzicy, w której Paweł spędził swoje dzieciństwo.
— Dlatego czuję się nidziczaninem. Braniewa w ogóle nie pamiętam — mówi. Z powodu choroby nie może pracować.
Paweł bardzo lubi pomagać innym. Jak mówi, wyniósł to z rodzinnego domu. Od kiedy pamięta, to jego mama także pomagała i pomaga wszystkim potrzebującym. Jak tata ma czas, to też pomaga. Podobnie brat.
— Czuję satysfakcję z tego, że komuś pomogłem i cieszę się, że ta osoba dzięki także mojej pomocy np. wyzdrowieje, odzyska władzę w ręce, w nogach, przejdzie płatną operację ratującą życie — wyjaśnia Paweł.
Swój wolny czas poświęca na pomaganie innym. Uczestniczył w zbiórkach organizowanych przez Polski Czerwony Krzyż, przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy.
Na dobre w pomaganie zaangażował się podczas ostatnich Dni Nidzicy, kiedy zbierano pieniądze na rehabilitację Pawła Bukowskiego.
— Dzięki pomocy pani Renaty Kostowskiej zostałem wolontariuszem i oficjalnie mogłem zbierać pieniądze dla pana Pawła. Wiedziałem, że był dyrektorem Nidzickiego Ośrodka Kultury i bardzo angażował się w działania na rzecz naszego miasta. Doszedłem do wniosku, że ja także muszę mu pomóc — tłumaczy Paweł.
Pierwszą zbiórkę pieniędzy rozpoczął podczas Dni Nidzicy w 2023 roku.
— Dostałem puszkę i wyruszyłem do parku nad nidzickim jeziorkiem, gdzie odbywały się uroczystości. Dni Nidzicy trwały 3 dni. Ja mogłem zbierać pieniądze tylko przez jeden dzień. Zbiórkę rozpocząłem od godz. 16, a skończyłem o godzinie 22. Udało mi się uzbierać prawie 1600 złotych — mówi.
I dodaje: — Kwestowanie nie jest takie trudne. Kto ma dobre serce to sam wrzuci, a innych wystarczy poprosić, żeby wrzucili datek do puszki. Jak nie robi się tego nachalnie, to ludzie chętnie wrzucają pieniądze. Tym bardziej, że wszyscy nidziczanie dobrze znają pana Pawła i wiedzą co dla Nidzicy zrobił.
Paweł zbierał pieniądze również podczas festynu w Wiknie. Jak mówi, zebrał około 300 złotych. Zapewnia, że w każdej kolejnej zbiórce weźmie udział.
Obecnie zajmuje się segregacją plastikowych zakrętek zbieranych też dla Pawła Bukowskiego. Mieszkańcy mogą je wrzucać do 4 serduszek ustawionych w różnych miejscach na terenie Nidzicy.
— Z ich segregacją nie ma problemu. Wystarczy je przesypać do plastikowych worków — wyjaśnia.
Zakrętki zbierane są także przez mieszkańców indywidualnie i dowożone do Przedsiębiorstwa Usługowego Gospodarki Komunalnej w Nidzicy. I te, najczęściej, niestety, trzeba posegregować. Segregacja odbywa się na terenie PUGK. Biorą w niej udział, oprócz Pawła, jego mama, brat, także harcerze i chętni wolontariusze.
Dlaczego trzeba worki z nakrętkami przebierać?
— W workach przywożonych od mieszkańców, trafiają się baterie, strzykawki plastikowe, kubeczki od syropów, kapsle od piwa, czasami nawet kępki trawy z ziemią, papier, butelki plastikowe z nakrętkami, widelce, noże plastikowe, a nawet gruz — wymienia.
Paweł prosi o to, żeby nie wrzucać do worków żadnych śmieci.
— Tam powinny trafić tylko nakrętki plastikowe — apeluje.
Dodaje także, że dobrze by było, aby więcej osób zgłaszało się do tej akcji. Pracy jest dużo, bo trzeba posegregować jeszcze pół kontenera. Już przebranych mają 60 worków. Zostało jeszcze około 200 worków. Jak się uporają z zaległościami, to będą segregować na bieżąco.
— Potrzebujemy więcej rąk do pracy. To nie jest ciężka praca, ale bardzo żmudna — dodaje. To też jest dbanie o środowisko.
Paweł zastanawia się nad tym jak rozszerzyć asortyment zbiórek chociażby o zbieranie np. makulatury.
— Nie są to wielkie pieniądze, ale każdy grosz, każda złotówka się liczy — zapewnia.
— Nie są to wielkie pieniądze, ale każdy grosz, każda złotówka się liczy — zapewnia.
Renata Kostowska, koordynatorka grupy Razem dla Bukosia, wyjaśnia, że przyjaciele Bukosia szukali wolontariuszy na Dni Nidzicy. I zgłosił się wtedy, po raz pierwszy, Paweł Florysiak.
— Mógł chodzić z puszką tylko w piątkowe popołudnie. Był to dzień, w którym było najmniej wydarzeń, a Paweł jakimś cudem swoją aparycją, swoim podejściem do ludzi uzbierał najwięcej pieniędzy do puszki. Było to prawie 1600 złotych w ciągu paru godzin.
Nie wiem jak on to zrobił. Ma w sobie siłę charakteru. Potrafił w sposób przekonujący trafić do ludzi. Nie był nachalny. Ma po prostu dar pomagania. Ma dobry kontakt z ludźmi. Jest bardzo otwarty. Mnie ujęła w nim jego siła przebicia. Wśród młodych ludzi w dzisiejszych czasach rzadko trafiają się takie osoby. Widać, że ma on doświadczenie w akcjach charytatywnych. Jest bardzo skuteczny, zorganizowany i bardzo słowny. Na segregowanie nakrętek potrafi przyjść już o 6 rano. Pomaganie ma w swoim charakterze, swojej osobowości. Jestem pełna podziwu dla niego. Już zadeklarował, że w każdej innej akcji weźmie udział — mówi pani Renata.
Halina Rozalska
Na FB grupy Razem dla Bukosia czytamy: ,,Cichy, skromny i niesamowicie życzliwy... Nie, tym razem my nie o Bukosiu, choć to i do niego pasuje - no, może poza "cichy". Bohater zbiórki na Dni Nidzicy, puszkowy rekordzista. Sam, tylko w piątek, zebrał do puszki 1598 zł! Nieprawdopodobne! Poznajcie proszę Pawła - naszego superbohatera. Wraz z Mamą i harcerzami z Hufiec ZHP Nidzica segregują wrzucone przez was nakrętki, by były gotowe do sprzedaży".
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez