Grzegorz Potrzuski z Nidzicy został generałem
2023-09-03 11:00:00(ost. akt: 2023-09-03 10:48:32)
Gen. bryg. Grzegorz Potrzuski z Nidzicy jest Szefem Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Odpowiada za modernizację, szkolenie i rozwój Wojsk Rakietowych i Artylerii w Siłach Zbrojnych RP.
— Skąd u pana fascynacja wojskiem?
— Gdy byłem małym chłopcem bardzo lubiłem spędzać wakacje w Muszakach u babci. Tam była jednostka wojskowa. Ciągnęło mnie do munduru. Spotykałem się z żołnierzami. Ta fascynacja mi nie przeszła. Ciągle fascynowało mnie wojsko. Uczyłem się w Szkole Podstawowej nr 3 w Nidzicy, potem w liceum zawodowym w Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących. Zdałem maturę i wtedy postanowiłem studiować w szkole wojskowej. Poza tym bardzo fascynowały mnie praktyczne działania na poligonach. Obcowanie z bronią, doskonalenie umiejętności w posługiwaniu się nią oraz używanie jej w warunkach zbliżonych do bojowych. To zostało mi do dziś.
— Gdy byłem małym chłopcem bardzo lubiłem spędzać wakacje w Muszakach u babci. Tam była jednostka wojskowa. Ciągnęło mnie do munduru. Spotykałem się z żołnierzami. Ta fascynacja mi nie przeszła. Ciągle fascynowało mnie wojsko. Uczyłem się w Szkole Podstawowej nr 3 w Nidzicy, potem w liceum zawodowym w Zespole Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących. Zdałem maturę i wtedy postanowiłem studiować w szkole wojskowej. Poza tym bardzo fascynowały mnie praktyczne działania na poligonach. Obcowanie z bronią, doskonalenie umiejętności w posługiwaniu się nią oraz używanie jej w warunkach zbliżonych do bojowych. To zostało mi do dziś.
— I wybrał pan...?
— Tata radził szkołę policyjną, ale ja zdecydowałem, że będę studiować w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii w Toruniu, później skończyłem studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim, studia w Wojskowej Akademii Technicznej, Akademii Obrony Narodowej. Ukończyłem też studia generalskie w Akademii Wojennej Armii Stanów Zjednoczonych. Lubię się uczyć.
— Tata radził szkołę policyjną, ale ja zdecydowałem, że będę studiować w Wyższej Szkole Oficerskiej Wojsk Rakietowych i Artylerii w Toruniu, później skończyłem studia magisterskie na Uniwersytecie Warszawskim, studia w Wojskowej Akademii Technicznej, Akademii Obrony Narodowej. Ukończyłem też studia generalskie w Akademii Wojennej Armii Stanów Zjednoczonych. Lubię się uczyć.
— Jakim był pan uczniem?
— Bardzo pilnym. Nie miałem problemów z nauką. Zawsze była dla mnie najważniejsza. Lekcje, nauka, przygotowanie do klasówek, sprawdzianów. Jednak moje szkolne życie nie było nudne. Grałem w koszykówkę, w piłkę nożną. Uprawiałem sport. Miałem w domu małą siłownię, gdzie ćwiczyłem. Miałem epizod związany ze sztukami walki, grałem w Łynie Nidzica jako trampkarz.
— Pana kariera zawodowa?
— W czasie swojej służby wojskowej dowodziłem w 9 garnizonach w Polsce, zajmując kolejne stanowiska w pododdziałach i oddziałach artylerii. Największą jednostką, którą dowodziłem i bardzo dobrze wspominam, był 23. Śląski Pułk Artylerii w Bolesławcu. Bardzo sobie cenię ten blisko trzyletni okres służby, ponieważ tam mogłem wprowadzać swoje rozwiązania, bazując na uprzednio zdobytym doświadczeniu. Ponadto, po powrocie z USA służyłem w 18 Dywizji Zmechanizowanej w Siedlcach m.in. na stanowisku Szefa Sztabu 18DZ, z którego to zostałem wyznaczony, w ubiegłym roku, na etat w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
— Bardzo pilnym. Nie miałem problemów z nauką. Zawsze była dla mnie najważniejsza. Lekcje, nauka, przygotowanie do klasówek, sprawdzianów. Jednak moje szkolne życie nie było nudne. Grałem w koszykówkę, w piłkę nożną. Uprawiałem sport. Miałem w domu małą siłownię, gdzie ćwiczyłem. Miałem epizod związany ze sztukami walki, grałem w Łynie Nidzica jako trampkarz.
— Pana kariera zawodowa?
— W czasie swojej służby wojskowej dowodziłem w 9 garnizonach w Polsce, zajmując kolejne stanowiska w pododdziałach i oddziałach artylerii. Największą jednostką, którą dowodziłem i bardzo dobrze wspominam, był 23. Śląski Pułk Artylerii w Bolesławcu. Bardzo sobie cenię ten blisko trzyletni okres służby, ponieważ tam mogłem wprowadzać swoje rozwiązania, bazując na uprzednio zdobytym doświadczeniu. Ponadto, po powrocie z USA służyłem w 18 Dywizji Zmechanizowanej w Siedlcach m.in. na stanowisku Szefa Sztabu 18DZ, z którego to zostałem wyznaczony, w ubiegłym roku, na etat w Dowództwie Generalnym Rodzajów Sił Zbrojnych.
— Obecnie pracuje pan w Dowództwie Generalnym RSZ na stanowisku Szefa Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii. Czym się pan zajmuje?
— Głównie odpowiadam za rozwój, modernizację i szkolenie artylerii w Polsce. Dziś jesteśmy świadkami historycznego tempa rozwoju tego rodzaju wojsk. Wprowadzamy na wyposażenie wojsk najnowocześniejsze uzbrojenie, czego przykładem są wyrzutnie HIMARS czy też koreańskie haubice samobieżne K9. Odtwarzamy wojska rakietowe, czego efektem jest rozpoczęcie formowania 1 Brygady Rakiet w Toruniu oraz ośrodka szkolenia HIMARS ACADEMY. Dużo się dzieje. O pewnych projektach nie mogę jeszcze mówić, ale niebawem myślę, że wszyscy się dowiemy. Te wszystkie projekty wymagają dużej wiedzy i doświadczenia. Mam bardzo dobry zespół, z którym doskonale mi się współpracuje. Są to ludzie dobrze wykształceni i przygotowani do swoich zadań. Bez sprawnie działającego zespołu ciężko jest cokolwiek osiągnąć w każdej organizacji. Dodatkowo, duży nacisk kładę na szkolenie wojsk, w myśl zasady: trenuj, tak jak będziesz walczył. Doświadczenia z wojny w Ukrainie jednoznacznie wskazują konieczność zmian w pewnych obszarach. Ponadto, ściśle współpracujemy z V Korpusem USA, który ma swoje elementy w Polsce i krajach Europy Zachodniej. Wspólne ćwiczenia w kraju i zagranicą polskich artylerzystów z sojusznikami stwarzają możliwości do osiągania interoperacyjności poprzez pracę na tych samych systemach dowodzenia.
— Głównie odpowiadam za rozwój, modernizację i szkolenie artylerii w Polsce. Dziś jesteśmy świadkami historycznego tempa rozwoju tego rodzaju wojsk. Wprowadzamy na wyposażenie wojsk najnowocześniejsze uzbrojenie, czego przykładem są wyrzutnie HIMARS czy też koreańskie haubice samobieżne K9. Odtwarzamy wojska rakietowe, czego efektem jest rozpoczęcie formowania 1 Brygady Rakiet w Toruniu oraz ośrodka szkolenia HIMARS ACADEMY. Dużo się dzieje. O pewnych projektach nie mogę jeszcze mówić, ale niebawem myślę, że wszyscy się dowiemy. Te wszystkie projekty wymagają dużej wiedzy i doświadczenia. Mam bardzo dobry zespół, z którym doskonale mi się współpracuje. Są to ludzie dobrze wykształceni i przygotowani do swoich zadań. Bez sprawnie działającego zespołu ciężko jest cokolwiek osiągnąć w każdej organizacji. Dodatkowo, duży nacisk kładę na szkolenie wojsk, w myśl zasady: trenuj, tak jak będziesz walczył. Doświadczenia z wojny w Ukrainie jednoznacznie wskazują konieczność zmian w pewnych obszarach. Ponadto, ściśle współpracujemy z V Korpusem USA, który ma swoje elementy w Polsce i krajach Europy Zachodniej. Wspólne ćwiczenia w kraju i zagranicą polskich artylerzystów z sojusznikami stwarzają możliwości do osiągania interoperacyjności poprzez pracę na tych samych systemach dowodzenia.
— Ma pan czas dla rodziny?
— Teraz tak. Ale przez 13 lat byłem mężem i tatą weekendowym, w tym były 2 misje pokojowe w Afganistanie i Kosowie i rok w Stanach Zjednoczonych. Teraz nadrabiamy ten czas. Bardzo kocham moją żonę i córki. Czasami żona żartuje, że artyleria to moja kochanka. Zawsze zapewniam, że ją bardziej kocham. Tłumaczę jej, że inaczej kocham artylerię, inaczej kocham ją, inaczej córki, rodziców. Dla mnie rodzina to podstawa. Dużo jej zawdzięczam. Przez 13 lat to żona zajmowała się wszystkim. Wychowywała nasze córki, zaprowadzała je do przedszkola, pomagała im w lekcjach. Ja interweniowałem tylko wtedy, gdy zachodziła taka konieczność. Były to sporadyczne przypadki. Gdyby nie moja żona, to na pewno moje życie zawodowe, moja służba wyglądałyby zupełnie inaczej. Nie osiągnąłbym tego, co mam. Żona zawsze mnie wspierała i zgadzała się na moje wyjazdy, służbę poza miejscem zamieszkania.
— Teraz tak. Ale przez 13 lat byłem mężem i tatą weekendowym, w tym były 2 misje pokojowe w Afganistanie i Kosowie i rok w Stanach Zjednoczonych. Teraz nadrabiamy ten czas. Bardzo kocham moją żonę i córki. Czasami żona żartuje, że artyleria to moja kochanka. Zawsze zapewniam, że ją bardziej kocham. Tłumaczę jej, że inaczej kocham artylerię, inaczej kocham ją, inaczej córki, rodziców. Dla mnie rodzina to podstawa. Dużo jej zawdzięczam. Przez 13 lat to żona zajmowała się wszystkim. Wychowywała nasze córki, zaprowadzała je do przedszkola, pomagała im w lekcjach. Ja interweniowałem tylko wtedy, gdy zachodziła taka konieczność. Były to sporadyczne przypadki. Gdyby nie moja żona, to na pewno moje życie zawodowe, moja służba wyglądałyby zupełnie inaczej. Nie osiągnąłbym tego, co mam. Żona zawsze mnie wspierała i zgadzała się na moje wyjazdy, służbę poza miejscem zamieszkania.
— Czym pan się interesuje poza wojskiem?
— Lubię czytać dobre książki. Interesują mnie przede wszystkim te o tematyce geopolitycznej, stosunkach międzynarodowych, relacjach międzyludzkich. Ponadto, na wiosnę ukończyłem studia podyplomowe w Akademii Leona Koźmińskiego na kierunku coaching profesjonalny i jestem licencjonowanym coachem. Praca z ludźmi zawsze mnie fascynowała.
— Lubię czytać dobre książki. Interesują mnie przede wszystkim te o tematyce geopolitycznej, stosunkach międzynarodowych, relacjach międzyludzkich. Ponadto, na wiosnę ukończyłem studia podyplomowe w Akademii Leona Koźmińskiego na kierunku coaching profesjonalny i jestem licencjonowanym coachem. Praca z ludźmi zawsze mnie fascynowała.
— Jak najchętniej pan odpoczywa?
— Zawsze z moimi dziewczynami. Lubimy wspólnie podróżować po kraju i za granicę, poznawać inne kultury. Najlepiej mi się odpoczywa w ich towarzystwie. Staram się nadrobić stracony czas, ale mam świadomość, że pewnych rzeczy już się nie da.
— Zawsze z moimi dziewczynami. Lubimy wspólnie podróżować po kraju i za granicę, poznawać inne kultury. Najlepiej mi się odpoczywa w ich towarzystwie. Staram się nadrobić stracony czas, ale mam świadomość, że pewnych rzeczy już się nie da.
— Jak wspomina pan swoją służbę w Afganistanie i Kosowie?
— Niewątpliwie największym moim wyzwaniem była misja w Afganistanie, gdzie dowodziłem Polskim Kontyngentem Wojskowym. Tam byliśmy odpowiedzialni za szkolenie i przygotowanie sił afgańskich do realizacji zadań z zakresu bezpieczeństwa. Moi żołnierze byli też odpowiedzialni za szkolenie afgańskich wojsk specjalnych oraz ochronę przemieszczających się wojsk i organizacji. Z perspektywy czasu to było bardzo duże doświadczenie dowodzenia oddziałem w warunkach wojennych oraz podejmowania decyzji obarczonych dużym ryzykiem. W strefie działań wojennych może wydarzyć się wszystko. Różne były momenty związane z potencjalnym zagrożeniem zdrowia czy też życia moich podwładnych, ale najważniejsze, że wróciliśmy wszyscy cali i zdrowi. Z wieloma z nich utrzymuję nadal kontakt. Po powrocie z misji wyszli nawet z inicjatywą, abyśmy się spotykali co roku w ramach zjazdu VII zmiany PKW Afganistan. Bardzo chętnie się z nimi spotykam. Wspominamy naszą misję, ale też opowiadamy co słychać u naszych rodzin. Super ludzie.
Jeżeli chodzi o misję w Kosowie, to byłem Szefem Wydziału Działań Informacyjnych oraz Starszym Narodowym w Dowództwie Misji KFOR w Prysztynie. Moja służba polegała na planowaniu kampanii informacyjnych Dowództwa KFOR. Tam niewątpliwie zdobyłem doświadczenie z zakresu pracy sztabowej oraz planowania operacyjnego.
Z pewnością preferuję stanowiska, których nazwa zaczyna się od słowa dowódca... ale teraz też nie narzekam, biorąc pod uwagę możliwości wprowadzania zmian w polskich Wojskach Rakietowych i Artylerii. I najważniejsze - po 13 latach wróciłem do moich dziewczyn.
— Niewątpliwie największym moim wyzwaniem była misja w Afganistanie, gdzie dowodziłem Polskim Kontyngentem Wojskowym. Tam byliśmy odpowiedzialni za szkolenie i przygotowanie sił afgańskich do realizacji zadań z zakresu bezpieczeństwa. Moi żołnierze byli też odpowiedzialni za szkolenie afgańskich wojsk specjalnych oraz ochronę przemieszczających się wojsk i organizacji. Z perspektywy czasu to było bardzo duże doświadczenie dowodzenia oddziałem w warunkach wojennych oraz podejmowania decyzji obarczonych dużym ryzykiem. W strefie działań wojennych może wydarzyć się wszystko. Różne były momenty związane z potencjalnym zagrożeniem zdrowia czy też życia moich podwładnych, ale najważniejsze, że wróciliśmy wszyscy cali i zdrowi. Z wieloma z nich utrzymuję nadal kontakt. Po powrocie z misji wyszli nawet z inicjatywą, abyśmy się spotykali co roku w ramach zjazdu VII zmiany PKW Afganistan. Bardzo chętnie się z nimi spotykam. Wspominamy naszą misję, ale też opowiadamy co słychać u naszych rodzin. Super ludzie.
Jeżeli chodzi o misję w Kosowie, to byłem Szefem Wydziału Działań Informacyjnych oraz Starszym Narodowym w Dowództwie Misji KFOR w Prysztynie. Moja służba polegała na planowaniu kampanii informacyjnych Dowództwa KFOR. Tam niewątpliwie zdobyłem doświadczenie z zakresu pracy sztabowej oraz planowania operacyjnego.
Z pewnością preferuję stanowiska, których nazwa zaczyna się od słowa dowódca... ale teraz też nie narzekam, biorąc pod uwagę możliwości wprowadzania zmian w polskich Wojskach Rakietowych i Artylerii. I najważniejsze - po 13 latach wróciłem do moich dziewczyn.
Halina Rozalska
Gen. bryg. Grzegorz Potrzuski jest Szefem Zarządu Wojsk Rakietowych i Artylerii Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Odpowiada za modernizację, szkolenie i rozwój Wojsk Rakietowych i Artylerii w Siłach Zbrojnych RP. Ukończył Wyższą Szkołę Oficerską im. Józefa Bema w Toruniu na kierunku artyleria
lufowa. Dodatkowo ukończył studia krajowe na Uniwersytecie Warszawskim, Akademii Obrony Narodowej, Wojskowej Akademii Technicznej oraz Akademii Leona Koźmińskiego. Doświadczenie nabywał służąc kolejno na wszystkich stanowiskach dowódczych w pododdziałach i oddziałach artylerii oraz ogólnowojskowych
związkach taktycznych. Dwukrotnie uczestniczył w misjach poza granicami kraju w Kosowie i Afganistanie. W Afganistanie dowodził Polskim Kontyngentem
Wojskowym. W kraju był m.in. dowódcą 23 Śląskiego Pułku Artylerii w Bolesławcu.
Gen. Potrzuski jest absolwentem Wojennej Akademii Armii Stanów Zjednoczonych - US Army War College w Carlisle Barracks, gdzie ukończył studia generalskie na Podyplomowych Studiach Polityki Obronnej. Po powrocie do kraju został wyznaczony na stanowisko Szefa Wojsk Rakietowych i Artylerii 18 Dywizji Zmechanizowanej w Siedlcach, a następnie został Szefem Sztabu 18DZ. W październiku 2022 r. gen. Potrzuski został wyznaczony na stanowisko Szefa ZWRiA DG RSZ. 14 sierpnia 2023 r. na wniosek Ministra Obrony Narodowej, Prezydent RP mianował płk. Grzegorza Potrzuskiego na stopień generała brygady.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez