Kotlet schabowy gigant tylko w Kwadransie
2023-10-22 16:45:00(ost. akt: 2023-10-22 16:32:41)
Bistro Kwadrans w Nidzicy działa od prawie 3 lat. Początki nie były łatwe, bo przyszło im działać w czasie pandemii koronawirusa. Przygotowywali jedzenie na wynos. Mieli dużo zamówień. Po pandemii bistro zapełniło się klientami. I tak jest do tej pory.
Bistro Kwadrans otworzyli bracia Jarosław i Michał Misiurek. — Brat w Wiknie nad jeziorem Omulew ma domki letniskowe, ale nie ma kuchni. Stąd zrodził się pomysł otwarcia jakiejś restauracji w Nidzicy, w której byłyby przygotowywane i dowożone posiłki. Poza tym brat jest właścicielem przedszkola, dla którego także potrzebne były posiłki. Stąd zrodził się pomysł uruchomienia dobrej jadłodajni — mówi manager Michał Misiurek.
I dodaje: — Nastawiliśmy się nie na dużą restaurację z wykwintnymi daniami. Chcieliśmy przygotowywać smaczne domowe jedzenie, żeby było jak u mamy. Zależało nam także na tym, aby dania nie były drogie.
Przed otwarciem zbadali rynek nidzicki i okazało się, że tego typu jadłodajni było zaledwie dwie. — To nas upewniło w tym, że jeśli rzeczywiście będzie u nas smacznie i niedrogo, to damy radę — dodaje.
Przed otwarciem zbadali rynek nidzicki i okazało się, że tego typu jadłodajni było zaledwie dwie. — To nas upewniło w tym, że jeśli rzeczywiście będzie u nas smacznie i niedrogo, to damy radę — dodaje.
Początki nie były łatwe
Wynajęli lokal, wyposażyli go w odpowiednie urządzenia, uzyskali wszystkie wymagane pozwolenia i ruszyli. Pan Michał przyznaje, że czas był trudny. Zaczęła się epidemia koronawirusa. Kucharki zatrudnili z ogłoszenia. Panie same się zgłosiły. — Mamy obecnie na kuchni polskiej 2 kucharki, pomoc kuchenną. I ja pomagam. Jestem kucharzem z zamiłowania. Lubię gotować — dodaje.
Nie mogli wydawać jedzenia na miejscu w bistro, ale nie zrezygnowali. Jedzenie przygotowywali i dowozili do klienta. — Nie narzekaliśmy, bo mieliśmy dużo zamówień. Klienci do nas wracali i chwalili nasze dania. Pocztą pantoflową rozeszło się po mieście, że dobrze karmimy i klientów przybywało. Skończyła się pandemia i klienci, którzy zamawiali dania na wynos, zaczęli przychodzić do bistro. Pewnie trochę z ciekawości, żeby zobaczyć jak wygląda miejsce, w którym jest dobre jedzenie — mówi pan Michał.
Wynajęli lokal, wyposażyli go w odpowiednie urządzenia, uzyskali wszystkie wymagane pozwolenia i ruszyli. Pan Michał przyznaje, że czas był trudny. Zaczęła się epidemia koronawirusa. Kucharki zatrudnili z ogłoszenia. Panie same się zgłosiły. — Mamy obecnie na kuchni polskiej 2 kucharki, pomoc kuchenną. I ja pomagam. Jestem kucharzem z zamiłowania. Lubię gotować — dodaje.
Nie mogli wydawać jedzenia na miejscu w bistro, ale nie zrezygnowali. Jedzenie przygotowywali i dowozili do klienta. — Nie narzekaliśmy, bo mieliśmy dużo zamówień. Klienci do nas wracali i chwalili nasze dania. Pocztą pantoflową rozeszło się po mieście, że dobrze karmimy i klientów przybywało. Skończyła się pandemia i klienci, którzy zamawiali dania na wynos, zaczęli przychodzić do bistro. Pewnie trochę z ciekawości, żeby zobaczyć jak wygląda miejsce, w którym jest dobre jedzenie — mówi pan Michał.
Nie ma stałej karty dań
W bistro nie ma stałego menu, dań, które codzienne są takie same. Dlatego nie mają typowego dla restauracji menu podawanego klientom do stolików. Ich dania są codziennie zapisywane na tablicy wiszącej na ścianie lokalu. Menu zazwyczaj jest ustalane wieczorem po zamknięciu lokalu. Kucharki siadają i ustalają dania na następny dzień. Jest to związane z systemem zakupów.
— Zapasy mięsa, warzyw mamy na 3 dni. Sprawdzamy, jaki towar jest i przygotowujemy z niego dania. Nie chcemy zamrażać produktów. Mamy stałych dostawców, którzy dowożą nam świeże produkty. Nie robimy nic z mięsa mrożonego — zapewnia pan Michał.
W menu są też pyszne domowe zupy: pomidorowa, grochowa, jarzynowa, flaki, ogórkowa, rosół. Drugie dania to np. chłopski garnek, kotlet mielony, mięso w sosie. Są także kluski, leniwe pierogi, naleśniki.
W bistro nie ma stałego menu, dań, które codzienne są takie same. Dlatego nie mają typowego dla restauracji menu podawanego klientom do stolików. Ich dania są codziennie zapisywane na tablicy wiszącej na ścianie lokalu. Menu zazwyczaj jest ustalane wieczorem po zamknięciu lokalu. Kucharki siadają i ustalają dania na następny dzień. Jest to związane z systemem zakupów.
— Zapasy mięsa, warzyw mamy na 3 dni. Sprawdzamy, jaki towar jest i przygotowujemy z niego dania. Nie chcemy zamrażać produktów. Mamy stałych dostawców, którzy dowożą nam świeże produkty. Nie robimy nic z mięsa mrożonego — zapewnia pan Michał.
W menu są też pyszne domowe zupy: pomidorowa, grochowa, jarzynowa, flaki, ogórkowa, rosół. Drugie dania to np. chłopski garnek, kotlet mielony, mięso w sosie. Są także kluski, leniwe pierogi, naleśniki.
Dania przygotowywane są na bieżąco
Wszystkie dania przygotowywane są tuż przed wydaniem, dlatego klient musi trochę poczekać.
— Jeśli ktoś zamówi rybę, kotlet, to smażymy je na bieżąco. Nie mamy żadnych dań, które byłyby odgrzewane przed podaniem. Dlatego nasze dania mięsne i ryby są smaczne, a nie suche i gumowe. Nasze sztuki mięsa i porcje ryby są pachnące, chrupiące i świeże. Jak w domu. Jedynym stałym daniem jest schabowy. Wydajemy ich od 50 do 60 sztuk dziennie. I to on cieszy się największym powodzeniem wśród klientów. Trafiają się także dni, w których bardzo dobrze idzie babka ziemniaczana lub placek po węgiersku, sałatka z kurczaka — zapewnia pan Michał.
Wszystkie dania przygotowywane są tuż przed wydaniem, dlatego klient musi trochę poczekać.
— Jeśli ktoś zamówi rybę, kotlet, to smażymy je na bieżąco. Nie mamy żadnych dań, które byłyby odgrzewane przed podaniem. Dlatego nasze dania mięsne i ryby są smaczne, a nie suche i gumowe. Nasze sztuki mięsa i porcje ryby są pachnące, chrupiące i świeże. Jak w domu. Jedynym stałym daniem jest schabowy. Wydajemy ich od 50 do 60 sztuk dziennie. I to on cieszy się największym powodzeniem wśród klientów. Trafiają się także dni, w których bardzo dobrze idzie babka ziemniaczana lub placek po węgiersku, sałatka z kurczaka — zapewnia pan Michał.
Gigantyczny schabowy
Tylko w bistro Kwadrans można zjeść gigantycznego kotleta schabowego. Skąd taki pomysł? — Był u nas youtuber Krycha, który jeździ po barach, knajpkach i przedstawia młodzieży gdzie można dobrze zjeść. Postanowiliśmy na jego przyjazd przyrządzić gigantycznego schabowego, który będzie o wiele większy od naszego standardowego schabowego. Kucharki przygotowały kotlet z około 0,5 kilograma schabu. Jest dobrze rozbity, kruchy, ale nie jest cieniutki. Zaskoczyliśmy go tym daniem. Informacja poszła na całą Polskę — mówi pan Michał.
Od tamtej pory w menu taki schabowy gigant jest. Najczęściej zamawiany jest w okresie wakacyjnym, gdy przychodzą do nas rodziny z dziećmi. Wtedy jednym kotletem naje się cała rodzina. — Zdarzył się nam klient, który zjadł całe danie. Klienci zamawiają go również z ciekawości, albo mówią, że Krycha go promował i chcą spróbować takiego kotleta — dodaje.
Tylko w bistro Kwadrans można zjeść gigantycznego kotleta schabowego. Skąd taki pomysł? — Był u nas youtuber Krycha, który jeździ po barach, knajpkach i przedstawia młodzieży gdzie można dobrze zjeść. Postanowiliśmy na jego przyjazd przyrządzić gigantycznego schabowego, który będzie o wiele większy od naszego standardowego schabowego. Kucharki przygotowały kotlet z około 0,5 kilograma schabu. Jest dobrze rozbity, kruchy, ale nie jest cieniutki. Zaskoczyliśmy go tym daniem. Informacja poszła na całą Polskę — mówi pan Michał.
Od tamtej pory w menu taki schabowy gigant jest. Najczęściej zamawiany jest w okresie wakacyjnym, gdy przychodzą do nas rodziny z dziećmi. Wtedy jednym kotletem naje się cała rodzina. — Zdarzył się nam klient, który zjadł całe danie. Klienci zamawiają go również z ciekawości, albo mówią, że Krycha go promował i chcą spróbować takiego kotleta — dodaje.
Organizują przyjęcia okolicznościowe
W bistro Kwadrans można także zamówić okolicznościową imprezę.
— Organizujemy ich bardzo dużo. Są to przyjęcia imieninowe, urodzinowe, komunijne, stypy. Wtedy razem z klientem ustalamy datę, wystrój wnętrza i oczywiście menu. Proponujemy klientowi przygotowane przez nas propozycje dań, ale jesteśmy całkowicie otwarci na propozycje klienta. Dostosowujemy się do jego wymagań — zapewnia pan Michał. Po ustaleniu konkretnego menu wyliczają kwotą od tzw. talerzyka. Ich standardowe menu to 170 zł od osoby. Zestaw dań jest bogaty. Można w Kwadransie zamówić także menu na święta. Mają już doświadczenie w przygotowywaniu jedzenia dla kilkuset osób.
W bistro Kwadrans można także zamówić okolicznościową imprezę.
— Organizujemy ich bardzo dużo. Są to przyjęcia imieninowe, urodzinowe, komunijne, stypy. Wtedy razem z klientem ustalamy datę, wystrój wnętrza i oczywiście menu. Proponujemy klientowi przygotowane przez nas propozycje dań, ale jesteśmy całkowicie otwarci na propozycje klienta. Dostosowujemy się do jego wymagań — zapewnia pan Michał. Po ustaleniu konkretnego menu wyliczają kwotą od tzw. talerzyka. Ich standardowe menu to 170 zł od osoby. Zestaw dań jest bogaty. Można w Kwadransie zamówić także menu na święta. Mają już doświadczenie w przygotowywaniu jedzenia dla kilkuset osób.
Jak gotować, żeby wszystkim smakowało?
Jak podkreśla pan Michał zadanie nie jest proste, bo każdy ma swój smak. — Wychodzimy z założenia, że lepiej nie dosolić niż przesolić. Soli czy pieprzu zawsze można na talerzu dodać. Mamy swoje miarki przypraw na określoną ilość potrawy i tego się trzymamy. Raczej nie zdarza się nam "przedobrzyć" z przyprawami lub całkowicie nie doprawić. Poza tym wszyscy próbują i mówią czego by dodali lub odjęli. Mamy już wyrobiony smak naszych potraw. Wiemy ile czego trzeba dosypać do konkretnych ilości dań — podkreśla manager Kwadransu.
Jak podkreśla pan Michał zadanie nie jest proste, bo każdy ma swój smak. — Wychodzimy z założenia, że lepiej nie dosolić niż przesolić. Soli czy pieprzu zawsze można na talerzu dodać. Mamy swoje miarki przypraw na określoną ilość potrawy i tego się trzymamy. Raczej nie zdarza się nam "przedobrzyć" z przyprawami lub całkowicie nie doprawić. Poza tym wszyscy próbują i mówią czego by dodali lub odjęli. Mamy już wyrobiony smak naszych potraw. Wiemy ile czego trzeba dosypać do konkretnych ilości dań — podkreśla manager Kwadransu.
Dwa lata temu pojawiło się sushi.
— Sushi to także pomysł mojego brata. Znajomi mówili, że na sushi muszą jeździć do Działdowa lub do Mławy, bo w Nidzicy nie ma. Podchwyciliśmy pomysł. Ja skończyłem odpowiednie szkolenia w Warszawie i ruszyliśmy. Okazało się, że był to świetny pomysł. Mamy bardzo dużo zamówień. Podstawą dobrego sushi są bardzo dobre składniki. Dbamy o to, aby były one z najwyższej półki. Ich przygotowanie nie jest trudne — zapewnia pan Michał.
Bracia Misiurek takie samo Bistro Kwadrans mają również w Olsztynie.
— Sushi to także pomysł mojego brata. Znajomi mówili, że na sushi muszą jeździć do Działdowa lub do Mławy, bo w Nidzicy nie ma. Podchwyciliśmy pomysł. Ja skończyłem odpowiednie szkolenia w Warszawie i ruszyliśmy. Okazało się, że był to świetny pomysł. Mamy bardzo dużo zamówień. Podstawą dobrego sushi są bardzo dobre składniki. Dbamy o to, aby były one z najwyższej półki. Ich przygotowanie nie jest trudne — zapewnia pan Michał.
Bracia Misiurek takie samo Bistro Kwadrans mają również w Olsztynie.
Halina Rozalska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez