Z gołębiami można się wspaniale bawić
2023-12-10 16:00:00(ost. akt: 2023-12-10 10:12:46)
Rok 2023 dla nidzickich hodowców gołębi pocztowych był bardzo dobry. Osiągnęli najlepsze wyniki w swoim okręgu, a Dariusz Kubicki zajął V miejsce w kraju. O hodowcach gołębi rozmawiamy z Lechem Mioduszewskim - wiceprezesem ds. lotów.
Polski Związek Hodowców Gołębi Pocztowych liczy około 43.000 członków. Nidzicki oddział liczy ponad 80 hodowców. W skład nidzickiego oddziału wchodzi sekcja Wielbark. Nidzicki oddział należy do okręgu Olsztyn, w którym jest najmniejszym oddziałem, a mimo to nidziccy hodowcy w skali okręgu osiągnęli najlepsze wyniki w lotach gołębi i zdobyli najwięcej nagród. W skali kraju hodowca z Nidzicy Dariusz Kubicki w kategorii lotów gołębi młodych zajął V miejsce.
— Jest to niebywały sukces. Bardzo trudno jest osiągnąć taki sukces w tej kategorii — mówi Lech Mioduszewski.
W lotach gołębi młodych I miejsce w oddziale zajął Dariusz Kubicki, II miejsce - Lech Mioduszewski, III - Stanisław Kijewski , a w lotach gołębi dorosłych I miejsce zajął Dariusz Kubicki, II miejsce — Marek Dzięgielewski, III — Sławomir Jasiński. Gołębiom liczy się kilometry w linii prostej, mimo że one nigdy nie lecą prosto.
— Wpływa na to głównie pogoda. Czasami omijają burzę, deszcz, wiatr, ale wracają do swojego miejsca zamieszkania — wyjaśnia wiceprzewodniczący.
Również sukcesem hodowców gołębi pocztowych jest wpisanie tradycyjnej hodowli i lotów gołębi pocztowych na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.
— Oficjalną decyzję ministra kultury otrzymał prezydent Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych Krzysztof Kawaler podczas uroczystej gali, która odbyła się w Teatrze Witkacego w Zakopanem — mówi Lech Mioduszewski.
W lotach gołębi młodych I miejsce w oddziale zajął Dariusz Kubicki, II miejsce - Lech Mioduszewski, III - Stanisław Kijewski , a w lotach gołębi dorosłych I miejsce zajął Dariusz Kubicki, II miejsce — Marek Dzięgielewski, III — Sławomir Jasiński. Gołębiom liczy się kilometry w linii prostej, mimo że one nigdy nie lecą prosto.
— Wpływa na to głównie pogoda. Czasami omijają burzę, deszcz, wiatr, ale wracają do swojego miejsca zamieszkania — wyjaśnia wiceprzewodniczący.
Również sukcesem hodowców gołębi pocztowych jest wpisanie tradycyjnej hodowli i lotów gołębi pocztowych na Krajową Listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego.
— Oficjalną decyzję ministra kultury otrzymał prezydent Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych Krzysztof Kawaler podczas uroczystej gali, która odbyła się w Teatrze Witkacego w Zakopanem — mówi Lech Mioduszewski.
— Jakie są kategorie lotów?
— W lotach gołębi pocztowych są różne kategorie. Są one ograniczone kilometrażami. Każdy kilometraż ma przypisaną kategorię: A, B, C D, E. Później jest maraton i supermaraton. Kategorie zaczynają się od 94 kilometrów. Natomiast maraton i supermaraton, to już są loty 800 i ponad 800 kilometrów, nawet 1200 km. W tym roku odbył się lot w kategorii maraton z Brukseli. Do Nidzicy to jest dokładnie 1120 kilometrów. Pierwszy gołąbek z naszego oddziału doleciał do właściciela Jerzego Wrzeszczyńskiego do Janowca Kościelnego, osiągając rewelacyjną prędkość - 1700m/min. Gołąb wystartował o godz. 6:45, a doleciał 17:10. Zdarzają się też loty katastrofalne. Bywa tak, że gołębie giną po drodze lub błądzą. Kiedyś doleciał do mnie gołąb z Irlandii. Był wyczerpany. Napił się wody i przewrócił się. Poszedłem z nim do weterynarza. Dostał zastrzyk i ożył. Został u mnie.
— W lotach gołębi pocztowych są różne kategorie. Są one ograniczone kilometrażami. Każdy kilometraż ma przypisaną kategorię: A, B, C D, E. Później jest maraton i supermaraton. Kategorie zaczynają się od 94 kilometrów. Natomiast maraton i supermaraton, to już są loty 800 i ponad 800 kilometrów, nawet 1200 km. W tym roku odbył się lot w kategorii maraton z Brukseli. Do Nidzicy to jest dokładnie 1120 kilometrów. Pierwszy gołąbek z naszego oddziału doleciał do właściciela Jerzego Wrzeszczyńskiego do Janowca Kościelnego, osiągając rewelacyjną prędkość - 1700m/min. Gołąb wystartował o godz. 6:45, a doleciał 17:10. Zdarzają się też loty katastrofalne. Bywa tak, że gołębie giną po drodze lub błądzą. Kiedyś doleciał do mnie gołąb z Irlandii. Był wyczerpany. Napił się wody i przewrócił się. Poszedłem z nim do weterynarza. Dostał zastrzyk i ożył. Został u mnie.
— Nidziccy hodowcy biorą udział w wielu konkursach lotowych. Jak są dowożone gołębie?
— Gołębie dowożone są do miejsca startu wspólnym transportem. Mamy swoje małe lokum, w którym jest miejsce do przyjmowania gołębi. Mamy też mercedesa z bardzo dużą kabiną i przyczepą, w której mieści się sporo klatek. Hodowcy przywożą swoje gołębie. Nidzicka komisja lotowa przyjmuje je. Każdy gołąb jest identyfikowany poprzez numery na obrączkach. Obrączka rodowa zakładana jest zaraz po urodzeniu gołębia. Jest to jego numer identyfikacyjny, druga to obrączka elektroniczna. Komisja ma specjalne urządzenia rejestrujące gołębia na dany lot, czyli dokonuje konstantowania. Odczytuje numer gołębia. Od tej pory hodowca nie ma już z gołębiem kontaktu. Z ptakami jedzie kierowca i konwojent, do którego należy karmienie, napojenie gołębi, jeśli jest taka potrzeba. Gołębie są dowożone na miejsce startu. Hodowcy za pomocą specjalnego programu sprawdzają co dzieje się z gołębiem. Konwojent wypuszcza gołębie na start. Zawsze wypuszczane są rano. Musi być również dobra pogoda. Hodowcy oczekują na przylot swojego gołębia w domach.
— Mówiłeś, że ważne są predyspozycje gołębia. Jak je osiągnąć?
— Loty gołębi pocztowych to sport. Sztuką jest wychowanie dobrego gołębia jak dobrego sportowca. Gołąb musi mieć lśniące upierzenie, dobrą nośność i prędkość oraz orientację w terenie. Wiąże się to z predyspozycjami gołębia. Najważniejsza jest budowa. Nie może być za ciężki, musi mieć dobrą muskulaturę. Wszystko zaczyna się od genetyki. Dobry hodowca powinien się na niej znać. Walor gołębia uzyskuje się poprzez odpowiednie kojarzenie par, które odbywa się na wiosnę. Każdy hodowca stara się dobrać jak najlepsze pary. Nie jest to takie proste. Ważne są predyspozycje gołębi, jakich oczekujemy. Przy kojarzeniu prowadzi się dosyć dużą buchalterię genetyczną. Sprawdza się kim byli rodzice, dziadkowie. Nie zawsze te kojarzenia się sprawdzają. Są osobniki, które przekazują w genach predyspozycje, ale zdarza się, że nie wszystkie. Bywa tak, że gołąb jest bardzo dobrym lotnikiem, ale trudno jest uzyskać taką cechę u potomstwa. W tym właśnie jest ta pasja i fascynacja gołębiami. Nie jest to wszystko takie proste, bo nie końca wiadomo co z tego kojarzenia wyjdzie. Zazwyczaj trzymamy się linii rodziny. Jedne gołębie mają predyspozycje do maratonów, inne dłuższych lotów, jeszcze inne do krótszych, np. do 300 kilometrów. Hodowca powinien to wiedzieć.
— Gołębie dowożone są do miejsca startu wspólnym transportem. Mamy swoje małe lokum, w którym jest miejsce do przyjmowania gołębi. Mamy też mercedesa z bardzo dużą kabiną i przyczepą, w której mieści się sporo klatek. Hodowcy przywożą swoje gołębie. Nidzicka komisja lotowa przyjmuje je. Każdy gołąb jest identyfikowany poprzez numery na obrączkach. Obrączka rodowa zakładana jest zaraz po urodzeniu gołębia. Jest to jego numer identyfikacyjny, druga to obrączka elektroniczna. Komisja ma specjalne urządzenia rejestrujące gołębia na dany lot, czyli dokonuje konstantowania. Odczytuje numer gołębia. Od tej pory hodowca nie ma już z gołębiem kontaktu. Z ptakami jedzie kierowca i konwojent, do którego należy karmienie, napojenie gołębi, jeśli jest taka potrzeba. Gołębie są dowożone na miejsce startu. Hodowcy za pomocą specjalnego programu sprawdzają co dzieje się z gołębiem. Konwojent wypuszcza gołębie na start. Zawsze wypuszczane są rano. Musi być również dobra pogoda. Hodowcy oczekują na przylot swojego gołębia w domach.
— Mówiłeś, że ważne są predyspozycje gołębia. Jak je osiągnąć?
— Loty gołębi pocztowych to sport. Sztuką jest wychowanie dobrego gołębia jak dobrego sportowca. Gołąb musi mieć lśniące upierzenie, dobrą nośność i prędkość oraz orientację w terenie. Wiąże się to z predyspozycjami gołębia. Najważniejsza jest budowa. Nie może być za ciężki, musi mieć dobrą muskulaturę. Wszystko zaczyna się od genetyki. Dobry hodowca powinien się na niej znać. Walor gołębia uzyskuje się poprzez odpowiednie kojarzenie par, które odbywa się na wiosnę. Każdy hodowca stara się dobrać jak najlepsze pary. Nie jest to takie proste. Ważne są predyspozycje gołębi, jakich oczekujemy. Przy kojarzeniu prowadzi się dosyć dużą buchalterię genetyczną. Sprawdza się kim byli rodzice, dziadkowie. Nie zawsze te kojarzenia się sprawdzają. Są osobniki, które przekazują w genach predyspozycje, ale zdarza się, że nie wszystkie. Bywa tak, że gołąb jest bardzo dobrym lotnikiem, ale trudno jest uzyskać taką cechę u potomstwa. W tym właśnie jest ta pasja i fascynacja gołębiami. Nie jest to wszystko takie proste, bo nie końca wiadomo co z tego kojarzenia wyjdzie. Zazwyczaj trzymamy się linii rodziny. Jedne gołębie mają predyspozycje do maratonów, inne dłuższych lotów, jeszcze inne do krótszych, np. do 300 kilometrów. Hodowca powinien to wiedzieć.
— Czy w hodowli gołębi pocztowych ważna jest karma?
— Gołąb musi być odpowiednio karmiony. Karma jest bardzo ważna. Powinna być dobra dla gołębia. Nie może go obciążać. W okresie pierzenia karma powinna być bardziej oleista. Przed kojarzeniem w pary dostają dietę rozpłodową, jak mają młode to dostają specjalną karmę. Na loty też jest specjalna dieta i specjalna karma lotowa. Jest to zwykle dieta lekka. Nie można wtedy karmić gołębia strączkowymi nasionami, bo zrobimy mu tym krzywdę. Te nasiona wymagają więcej wilgotności i albo gołąb będzie obciążony, albo będzie musiał się zatrzymać, żeby się napić. Po powrocie z lotu też ma inna dietę. Dostaje elektrolity. Często jest to woda z dodatkiem miodu, żeby szybko się odbudował. Taka dawka dla gołębia to 3 gramy karmy na jedno karmienie.
— Gołąb musi być odpowiednio karmiony. Karma jest bardzo ważna. Powinna być dobra dla gołębia. Nie może go obciążać. W okresie pierzenia karma powinna być bardziej oleista. Przed kojarzeniem w pary dostają dietę rozpłodową, jak mają młode to dostają specjalną karmę. Na loty też jest specjalna dieta i specjalna karma lotowa. Jest to zwykle dieta lekka. Nie można wtedy karmić gołębia strączkowymi nasionami, bo zrobimy mu tym krzywdę. Te nasiona wymagają więcej wilgotności i albo gołąb będzie obciążony, albo będzie musiał się zatrzymać, żeby się napić. Po powrocie z lotu też ma inna dietę. Dostaje elektrolity. Często jest to woda z dodatkiem miodu, żeby szybko się odbudował. Taka dawka dla gołębia to 3 gramy karmy na jedno karmienie.
— Bycie hodowcą gołębi to ciężka praca?
— Tak. Codziennie trzeba posprzątać gołębnik, 2 razy dziennie nakarmić gołębie, uzupełnić napoje. Teraz gołębie są oddzielone, bo zbliża się okres szczepienia, odrobaczenia. Wymaga to od hodowcy dyscypliny. Wszystkie czynności muszą być wykonywane w tym samym czasie, bo gołębie przyzwyczajają się do określonej pory.
Wiedzą, że to już jest czas na określoną czynność i czekają. Mają dwa treningi dziennie. Od 7 do 8 wylatują, a ja w tym czasie sprzątam gołębnik. Kiedy wszystko zrobię, wychodzę, biorę dzwoneczek i wzywam do powrotu. I one jak kule zlatują do gołębnika. Muszą szybko wchodzić do wewnątrz. Uczą się tego bardzo szybko. Dostają wtedy jedzenie i odpoczywają. Raz w tygodniu biorą kąpiel w baseniku. Do wody wsypuje się specjalne sole, stosuje się odpowiednie szampony. Gołębie wchodzą do basenu. Potem wychodzą trzepią się, osuszają. Po południu mają drugi trening. Na wieczór dostają karmę. Za każdym razem trzeba wyczyścić karmnik i poidełko, a niezjedzoną karmę należy zabrać.
— Tak. Codziennie trzeba posprzątać gołębnik, 2 razy dziennie nakarmić gołębie, uzupełnić napoje. Teraz gołębie są oddzielone, bo zbliża się okres szczepienia, odrobaczenia. Wymaga to od hodowcy dyscypliny. Wszystkie czynności muszą być wykonywane w tym samym czasie, bo gołębie przyzwyczajają się do określonej pory.
Wiedzą, że to już jest czas na określoną czynność i czekają. Mają dwa treningi dziennie. Od 7 do 8 wylatują, a ja w tym czasie sprzątam gołębnik. Kiedy wszystko zrobię, wychodzę, biorę dzwoneczek i wzywam do powrotu. I one jak kule zlatują do gołębnika. Muszą szybko wchodzić do wewnątrz. Uczą się tego bardzo szybko. Dostają wtedy jedzenie i odpoczywają. Raz w tygodniu biorą kąpiel w baseniku. Do wody wsypuje się specjalne sole, stosuje się odpowiednie szampony. Gołębie wchodzą do basenu. Potem wychodzą trzepią się, osuszają. Po południu mają drugi trening. Na wieczór dostają karmę. Za każdym razem trzeba wyczyścić karmnik i poidełko, a niezjedzoną karmę należy zabrać.
— To tylko praca?
— Nie tylko, bo z gołębiami można się wspaniale bawić. Są łase na słodycze. Bardzo lubią orzeszki ziemne. Jak wchodzę do gołębnika, żeby je nakarmić, to siadają mi na ramiona. Jeden z nich Profesor, za ucho mnie ciągnie. I muszę mu dać tego orzeszka. To świadczy także o zaufaniu. Musi być symbioza hodowcy z gołębiem. Gołąb nie może bać się hodowcy, który nie ma prawa na niego krzyczeć, straszyć, gwizdać, bo on się może obrazić i potem nie będzie chciał się odbić. Są bardzo charakterne. Jak w altance sobie odpoczywam, a Melania widzi, że już usiadłem, to podfruwa i siada na krzesełku obok i będzie siedziała razem ze mną. Czasami ją czymś poczęstuję. Świadczy to o dobrej symbiozie i zaufaniu.
— Wspomniałeś, że wśród gołębi są cwaniacy. Cwany gołąb, to jaki gołąb?
— Prosty przykład. Jak wylatują na trening, to czasami do pojemników na karmę jako nagrodę wkładam po orzeszku. Te, które przylecą pierwsze, wyjadają orzeszki z innych pojemniczków, a dopiero potem dolatują do swojego i zjadają własnego orzeszka. Pozostałe są zdziwione, zaskoczone, rozglądają się i muszę im szybko orzeszka wrzucić. Trzeba również pamiętać o tym, że gospodarzami w gołębniku są gołębie, a hodowca nie powinien być intruzem, a przyjacielem. Wtedy gołębie same podlatują do niego, przymilają się. Czasami nawet się kłócą, walczą o to, żeby się z nimi pobawić.
— Nie tylko, bo z gołębiami można się wspaniale bawić. Są łase na słodycze. Bardzo lubią orzeszki ziemne. Jak wchodzę do gołębnika, żeby je nakarmić, to siadają mi na ramiona. Jeden z nich Profesor, za ucho mnie ciągnie. I muszę mu dać tego orzeszka. To świadczy także o zaufaniu. Musi być symbioza hodowcy z gołębiem. Gołąb nie może bać się hodowcy, który nie ma prawa na niego krzyczeć, straszyć, gwizdać, bo on się może obrazić i potem nie będzie chciał się odbić. Są bardzo charakterne. Jak w altance sobie odpoczywam, a Melania widzi, że już usiadłem, to podfruwa i siada na krzesełku obok i będzie siedziała razem ze mną. Czasami ją czymś poczęstuję. Świadczy to o dobrej symbiozie i zaufaniu.
— Wspomniałeś, że wśród gołębi są cwaniacy. Cwany gołąb, to jaki gołąb?
— Prosty przykład. Jak wylatują na trening, to czasami do pojemników na karmę jako nagrodę wkładam po orzeszku. Te, które przylecą pierwsze, wyjadają orzeszki z innych pojemniczków, a dopiero potem dolatują do swojego i zjadają własnego orzeszka. Pozostałe są zdziwione, zaskoczone, rozglądają się i muszę im szybko orzeszka wrzucić. Trzeba również pamiętać o tym, że gospodarzami w gołębniku są gołębie, a hodowca nie powinien być intruzem, a przyjacielem. Wtedy gołębie same podlatują do niego, przymilają się. Czasami nawet się kłócą, walczą o to, żeby się z nimi pobawić.
— Od kiedy interesujesz się gołębiami pocztowymi?
— Gołębie to moja pasja. Zajmuje się nimi od dawna. Jak byłem małym chłopcem, to jeździłem do babci i dziadka na wieś. Oni mieli gołębie. Zafascynowały mnie. To ogromna pasja. Teraz mam dużo czasu, bo przeszedłem na emeryturę i mogę gołębiom poświęcić dużo czasu. Mogę je obserwować i zaprzyjaźnić z nimi. Przede wszystkim trzeba je bardzo dobrze poznać i ja teraz to robię. Dobrze się rozumiemy. Dają mi znać, że coś się stało, bo zabrakło wody w poidełkach. Zachowują się wtedy niespokojnie. Skupiają się wokół mnie, bacznie obserwują i patrzą na mnie. Ja już wiem, że coś jest nie tak, ponieważ zazwyczaj gołębie odpoczywają, leżą na boczku, są spokojne. Gdy się niepokoją, muszę wejść do gołębnika i sprawdzić. Staram się pogłębiać swoją wiedzę na temat gołębi pocztowych. Dlatego jeżdżę na różne wystawy. Można tam spotkać hodowców z całego świata. Są specjalne samoloty, które przewożą gołębie. Takie spotkania są fascynujące. Są wykłady, prelekcje. Spotykam wielu hodowców, z którymi mogę podyskutować i wymienić poglądy.
— Gołębie to moja pasja. Zajmuje się nimi od dawna. Jak byłem małym chłopcem, to jeździłem do babci i dziadka na wieś. Oni mieli gołębie. Zafascynowały mnie. To ogromna pasja. Teraz mam dużo czasu, bo przeszedłem na emeryturę i mogę gołębiom poświęcić dużo czasu. Mogę je obserwować i zaprzyjaźnić z nimi. Przede wszystkim trzeba je bardzo dobrze poznać i ja teraz to robię. Dobrze się rozumiemy. Dają mi znać, że coś się stało, bo zabrakło wody w poidełkach. Zachowują się wtedy niespokojnie. Skupiają się wokół mnie, bacznie obserwują i patrzą na mnie. Ja już wiem, że coś jest nie tak, ponieważ zazwyczaj gołębie odpoczywają, leżą na boczku, są spokojne. Gdy się niepokoją, muszę wejść do gołębnika i sprawdzić. Staram się pogłębiać swoją wiedzę na temat gołębi pocztowych. Dlatego jeżdżę na różne wystawy. Można tam spotkać hodowców z całego świata. Są specjalne samoloty, które przewożą gołębie. Takie spotkania są fascynujące. Są wykłady, prelekcje. Spotykam wielu hodowców, z którymi mogę podyskutować i wymienić poglądy.
Halina Rozalska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez